sobota, 29 września 2012

Rozdział 6.

Powiem tak ... pojebane to niżej, i chyba powinno wyjaśnić parę kwestii. Poza tym nie zdziwiłabym się, gdybyście uznali, że pisałam to ... najebana (?) w dodatku dorobiona heroiną, ale ok.

Enjoy, fuckers.


~~ speszyl for ScaredGirl, gdyż w rozdziale Duffy. ;-*

~*~

Przez całą drogę Duff nie odezwał się do mnie ani słowem, nawet gdy po raz setny zapytałam „gdzie idziemy?” nic nie odpowiedział, i przez to wszystko nabierałam wrażenia jakbym szła sama. Jedynie ze swoimi myślami i całą resztą tego gówna, która nie pozwalała mi przestać wspominać poprzedniej nocy, i to mnie dobijało, bo po raz kolejny miałam w głowie coś w stylu … aniołka i diabełka, albo dwóch różnych głosów sumienia, gdzie jedno pierdoliło coś, a drugie zupełnie co innego, i przez to nie wiedziałam czy olać czy żałować… Bo jakby nie było – chyba byłam dla Axla kimś w rodzaju pocieszycielki, a taka perspektywa niszczyła całą przyjemność.
Nie wiem ile czasu tarłam trampki o chodnik, ale zdawało się, że zdążyły już wywietrzeć, i tak naprawdę nie wiedziałam gdzie idziemy. Cały czas nakurwiałam wewnętrzny monolog i wpatrywałam się w dół mojej bluzki „podziwiając” jak faluje od wiatru, który powoli doprowadzał mnie do kurwicy, bo bandana zsuwała mi się z głowy, przez co, co chwilę nerwowo ją poprawiałam. Odechciało mi się też zadawać blondasowi co chwile to samo pytanie, bo brak odpowiedzi co chwilę był coraz bardziej denerwujący, więc z nudów zaczęłam mu się przyglądać – dopiero teraz do mnie dotarło, że jak go wcześniej określiłam „żyrafą” … czy jakoś tak, to było trafne. Farbowana na blond żyrafa w siatkowej koszulce, skórzanych spodniach i w pizdu brudnych kowbojkach szła obok mnie z … o dziwo pewną miną, co szczerze mówiąc wcale nie dawało mi spokoju – przeciwnie, bo mój wypalony przez wódę i fajki mózg zaczął wizualizować mi jakieś chore scenariusze – dokładnie jak wtedy, gdy szliśmy z Axlem i Izzym do hellhouse. Widziałam jakieś meliny, gdzie żyrafa próbuje się do mnie dobierać… A może prowadzi mnie na jakieś pierdolone-tajemnicze spotkanie z moim koszmarem ( czyt. Axlem ) … ? Nie oszukujmy się – nie znałam powagi sytuacji, dopóki nie stanęliśmy pod bramą … pobliskiego cmentarza.
- Pojebało cię?! – podniosłam głos i stanęłam jak wryta, patrząc na niego jak na największego jebanego, farbowanego idiotę na świecie.
- No co? – tym udowodnił moje podejrzenia.
- Co ty … - nie mogłam z siebie wydusić … nic, bo miałam tego wszystkiego za dużo w głowie, aż w końcu wydukałam coś w stylu: - Chcesz mnie tu zakopać?! … Zgwałcić, a potem zakopać, czy kurwa co?!
Gestykulowałam przy tym jak pierdolnięta … jak nigdy, a on próbował jakoś nieporadnie opanować moje ręce, przez co chciało mi się śmiać, bo wyglądał jak jakieś przerośnięte dziecko we mgle. Z resztą … ja wcale nie byłam lepsza, gdy wkurwienie,  stres i  śmiech łączyły się w jedno … coś.
- Do kurwy nędzy, Jenny! – złapał mnie za nadgarstki … - Posłuchaj – a teraz przyciszył głos i zbliżył się do mnie tak blisko, że poczułam zapach papierosów i wódki z jego ust. - Chcę ci coś powiedzieć … w zasadzie to opowiedzieć, ale chuj. A teraz się zamknij i chodź ze mną.
Chyba mogę powiedzieć, że trochę … troszeczkę się go zlękłam, bo mimo to, że znam go zaledwie dzień, a nawet nie, to wiem, że to była najgorsza wersja Duffa, i nie chciałam jej znowu zobaczyć. Nawet przez ułamek sekundy … tej gorszej sekundy przypomniał mi mojego ojca. Tak, to głupie, ale nic nie poradzę, że przez ten jebany moment pomyślałam tak, a nie inaczej, bo sama czułam się przez to jakoś nieswojo, więc postanowiłam pozostawić swoje myśli z dala od niego – czyli nie wygadać się.
Dalej trzymał mnie za nadgarstki i patrzył mi w oczy jakoś inaczej niż normalny człowiek, i albo mi się zdawało, albo w jego oczach tliło się coś na kształt zdenerwowania, może nawet tego jebanego stresu, co tłumaczyło jego trzęsące się dłonie … A może to z przećpania? Nie wiem, ale gdy odetchną głęboko i otworzył bramę cmentarza, jakby się uspokoił. To dziwne, bo ze mną było zupełnie inaczej – przeszedł mi zimny prąd, a serce przyśpieszyło jak po jakimś dopalaczu, i nawet chyba się trzęsłam, bo czułam, że moje kroki są niepewne … i małe, kiedy zorientowałam się, że Duff jest już spory kawałek przede mną. Delikatnie przyśpieszyłam rozglądając się na wszystkie strony świata,  a może i nawet bardziej, bo … zawsze na cmentarzu miałam jedno uczucie – nie byłam sama, jakby otaczali mnie ludzie, i nienawidziłam tego uczucia, a w dzisiejszym dniu szczególnie, bo byłam kurewsko przerażona.
Schowałam dłonie do tylnych kieszeni moich spodni, kiedy w końcu udało mi się dogonić blondyna, który … dalej zachowywał pokerowy wyraz ryja.
- Dobra, kurwa – zaczęłam i złapałam go za ramię, żeby się z łaski swojej zatrzymał. – Pytam cię o to ostatni raz i masz mi odpowiedzieć, jasne?
- No – zatrzymał się w końcu, i przetarł twarz dłonią, jakby dosłownie przed chwilą się obudził.
- Gdzie my, do chuja pana, idziemy?! – podniosłam ton i znowu popatrzyłam na Duffa, jak na „największego jebanego, farbowanego idiotę na świecie.”
- Ja pierdole … - chyba go wkurwiłam… - chcę ci coś pokazać, ok.? Zaufaj mi w końcu! – i ruszył w stronę … gdzie chciał mnie zaprowadzić, a ja znowu go zatrzymałam.
- Ale co ty masz mi tu do pokazywania, hm? Parę nagrobków, jakieś obszczane przez psy usychające drzewka i jakieś pierdolone chwasty!?
Duffy był dzisiaj wyjątkowo milczący, aż wkurwiający. Ale się zrymowało … Bo po mojej jakże inteligentnej sugestii wywrócił „teatralnie” patrzałkami, i znowu złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą wyraźnie wkurwiony. Chociaż w sumie po czymś takim mógł sobie wszystko odpuścić, nawet mnie tu zostawić, a że tego nie zrobił dotarło do mnie, że to musi być coś poważnego… Nawet bardzo poważnego, bo … co było takie ważne, że chciało mu się przychodzić tu ze mną? Bo co jak co, ale cmentarz nie należał do jakichś idealnych miejsc na randkę czy coś… Ale z drugiej strony nie wiadomo co mu wpadło do tej łepetyny, więc postanowiłam poczekać na dalszy przebieg wydarzeń, który zakończył się przy jakimś nagrobku.
- No, i to jest cel naszej podróży – powiedział z czymś w rodzaju ulgi, zarzucając włosy do tyłu i posadził dupę na trawie, po czym dodał: - Siadaj.
- Co … ? – i zaczęłam się rozglądać dosyć intensywnie, bo nie da się ukryć, że ta sytuacja nie należała do normalnych. Duff ciągle poklepywał trawę obok siebie, żebym usiadła, i już szłam w jego stronę, gdy spojrzałam na nagrobek i przeczytałam na głos: - Stephanie Seymour, 1968–1987 – i mnie zatkało – kurwa, to Stephanie … ? Ta, ta żona … Axla?
- Yep, to jego żona – powiedział, i jakby spoważniał, chociaż to było zrozumiałe, bo w końcu byliśmy na jebanym cmentarzu, a nie na jakiejś domówce.
- Była młoda… No wiesz. – teraz to ja spoważniałam, i w końcu posadziłam dupę obok niego.
- Yep, wiem dobrze o co ci chodzi. – mówił jak jakiś zahipnotyzowany wpatrując się ten napis, jakby nie umiał czytać, czy coś.
- Co ty z tym „yep” ?! – szturchnęłam go ramieniem, kompletnie zapominając, że wypadałoby być poważną.
- No bo, kurwa, nie wiem jak zacząć…
- Ale co zacząć?
- To może tak… - ciągle się w niego wgapiałam … może chciałam przyśpieszyć jego słowotok, który prawdopodobnie miał zaraz nastąpić, a on przybrał minę myśliciela, i chyba rzeczywiście myślał, bo dosyć długo się nie odzywał, aż w końcu odzyskał zdolność mówienia. – Przyprowadziłem cię tu bo … bo chciałem ci powiedzieć coś … o niej, to znaczy o Stephanie. – zatkało mnie, i … o ja pierdole. – Wiesz, nie chciałbym, żeby … kurwa, no, wiesz jaki jest Axl … kurwa, co ja gadam, nie znasz tak długo jak ja, ale powinnaś wiedzieć, że się jeszcze po tym nie pozbierał…
- Ale … - chciałam … no, musiałam to przerwać, przynajmniej na chwilę, bo to stawało się już po woli chore, ale nie było mi to dane.
- Ta, nie pozbierał się po tym wszystkim, i niech cię nie zmyli jego zachowanie, ok.? – chyba jednak zaczynałam rozumieć o co chodzi. – On pije na umór, zalicza jakieś przypadkowe panny, i robi wszystko, żeby zapomnieć, i kurwa udaje, bo mu to nie wychodzi… Rozumiesz?
- Ale, do kurwy nędzy, Duff ! On … - i znowu nie było mi dane dokończyć… Niespodzianka…
- I ten, nie chcę cię urazić, ale chyba powinnaś uważać na to co będziesz mówić przy nim i w ogóle, bo …
Nie mogłam tego dłużej słuchać, po prostu, kurwa, nie mogłam, a jemu i tak morda się nie zamykała, i napierdalał jak jakaś pogodynka. Kurwa, człowieku, stul się!
- Duff!
Krzyknęłam, i wybrałam chyba jedną z najgorszych metod by w końcu się zamknął, bo … bo położyłam dłonie na jego policzkach, i odwracając ten głupi pysk w moją stronę… pocałowałam go. Nie ukrywam, poczułam się jak … po prostu poczułam się dziwnie, ok.?!
- Kurwa jego mać, sorry, ale – chyba zrobiłam się czerwona, i niemal od razu chciałam się tłumaczyć – ale się po prostu na chwilę zamknij i daj mi mówić!
Ja pierdole, ja to jestem miła…
- Nie, no. Nie ma sprawy i … - miał minę, jakby zobaczył ducha-dziwkę, i w tej chwili pożałowałam tego „pocałunku”. – Kurwa, masz rozpęd, dziewczyno.
- Ja pierdole, gdyby to była inna sytuacja … w innym miejscu, za taki tekst już byś miał ślad mojej dłoni na ryju.
Tak, od razu bym załatwiła mu tą śliczną buźkę, a on na moje słowa się tylko cicho zaśmiał i wrócił do tych swoich „głębokich przemyśleń”. Przynajmniej było przez chwilę cicho, a ja mogłam przetworzyć nadmiar danych – Axl udawał, tak? Czyli co, bo to do mnie nie trafia… Niby wydawał się pozbierany, ale … no, pomijając chwilę, kiedy się … popłakał(?), bo nie wiem czy kilka łez można do tego zaliczyć…
Nie o tym, kurwa nie o tym…
- On się nie pozbierał. I zaliczył mnie, żeby zapomnieć, tak? – w końcu udało mi się wydukać to pytanie. – Ale powiedział, że … powiedział, że przypominam mu Stephanie … to prawda?
- No nie wiem, ale nie jesteś do niej podobna, a on pewnie miał jakieś pijackie zwidy… - dobra, chyba po tych słowach mi ulżyło. – Nie bierz tego na poważnie, ok.?
- Tak, jasne… - powiedziałam prawie szeptem, i spuściłam wzrok.
Nabrałam wrażenia, jakby moje serce przyśpieszało, a chwilę później zwalniało – taka pierdolona kolejka górska, które swoją drogą uwielbiałam, i której kształty zaczęłam teraz kreślić na trafie, i … myślałam. O tym wykładnie Duffa, o całym zachowaniu jego i Axla i moim, i … już nie miałam siły na nic więcej, i chciałam iść pod Rainbow i najebać się z jakimiś punkami, kiedy żyrafa ponownie się odezwał.
- A no, kurwa, miałem ci powiedzieć coś o Stephanie – spojrzałam na niego, a kiedy nasze oczy się spotkały on momentalnie odwrócił wzrok, gdzieś przed siebie. Nieśmiały się robi, czy ki chuj!? – Zacznijmy od oczywistego, czyli … Axl ją kochał, nad jebane życie, i mimo, że chyba z pierdolony milion razy przekładali datę ślubu, albo zrywali zaręczyny i tak na nowo i ciągle, ale on ją kochał i chciał tego wszystkiego. – powiedział jednym tchem, aż dziwne, wiec nabrał powietrza do płuc i kontynuował. – No i w końcu był ten pierdolony ślub i ona … ten, no …
- No wiem, wiem, ale kiedy…? – pierwszy raz byłam tak niepewna swoich słów, ale … co tu się dziwić…
- Na weselu. – powiedział prawie szeptem gładząc trawę, a mi odebrało mowę, i on to chyba zauważył, bo spojrzał na mnie jednoznacznie i pokiwał głową.
Zachciało mi się … w zasadzie to chciałam cofnąć czas, żeby w ogóle nie poznać Axla, i raczej wiadomo dlaczego… Ale nie dla mnie, bo zupełnie nie rozumiałam siebie w tej chwili – po co tu w ogóle jestem, i dlaczego tak się tym przejęłam… W dodatku dlaczego słyszę to wszystko do Duffa?!
- Duff…? – zapytałam po jakimś czasie.
- Tak? – burknął nie odrywając wzroku od trawy.
- Powiedz mi jedno… Dlaczego dowiedziałam się o tym wszystkim od ciebie?
- Bo – przerwa – bo … chciałem … no kurwa, bo martwię się o tego popierdolonego chuja, i nie chcę, żeby odjebał coś głupiego, ok.? No bo… - tym razem to ja mu przerwałam.
- Czyli mam rozumieć, że mówisz to każdej jego dziwce? – o kurwa, chyba właśnie sama nazwałam siebie dziwką…
- Nie, no, nie każdej. – mina myśliciela. – Ale ty jesteś jakaś inna, wiesz, wyjątkowa… - ja pierdole… - Ej, ale wiesz, to jest tak, że ty to wiesz, ale nie ode mnie, i zachowujesz to dla siebie, jasne? I pod żadnym kurwa pozorem nie dajesz po sobie poznać Axlowi, że wiesz o tym wszystkim.
- Jasne, i dzięki, że mi to powiedziałeś… – wydusiłam prawie szeptem, i coś mnie ruszyło, chyba, bo uśmiechnęłam się lekko, jakby z wdzięcznością i położyłam głowę na jego ramieniu. – Chociaż z drugiej strony … - przerwa – a tam, nie ważne. Wiesz, Duffy? Teraz ja ci coś powiem… Wypełniłeś mi ten pierdolony dzień, i od teraz oficjalnie mam w dupie czy wyjebią mnie ze szkoły, czy nie. – kurwa, jaka zmiana… - Przecież mogę założyć zespół i … Jezu, co ja pierdolę!?
- Nie, no kurwa, już cię lubię dziewczyno – zaśmiał się, i zrozumiałam jak szybko oboje zapomnieliśmy, że jesteśmy gdzie jesteśmy, a ciągle siedzieliśmy przy grobie żony Axla, i można powiedzieć, że nawet … przytuleni do siebie. Duff chyba sobie o tym przypomniał, bo dodał: - A teraz chodźmy stąd najebać się przed koncertem!

16 komentarzy:

  1. Kumpela od GNR29 września, 2012

    Pierwszy komentarz - jestem zaszczycona ^^ Jak jeszcze raz nazwiesz to opowiadabie 'gównem' to cię jebnę xD Mega psychologiczny rozdział, ale.. Moim zdaniem świetny ^^ Takie są najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. JA PIERDOLE, JA PIERDOOOOOOOOOOOOOOLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE,

    MAM ORGAZM BEJBE ^^.
    NA POCZĄTKU ZDZIWIŁO MNIE TO, ŻE DUFF, PRZYPROWADZIŁ JENNY NA JEBANY CMENTARZ. JA PIERDOLE, JA PIERDOOOOOOOOOOOOLEEEEEEEEEEEEEEEEEEE.
    OCZYWIŚCIE, POCAŁUNEK MNIE ROZJEBAŁ, CHOCIAŻ GENERALNIE TO CZYTAŁAM TRZY RAZY TEN MOMENT, BO DO MNIE NIE DOCIERAŁO ;d

    TAK WIĘC, PIĘKNYM, ZAJEBISTYM KROKIEM, CZEKAM NA JEBANĄ SIÓDEMKĘ I DZIĘKUUUUUUUUUJĘ, KURWAAAAAAAAA ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie docierała co ciebie scena pocałunku ? Hmm... Rozwiń to. ^^

      Usuń
    2. no nie docierało do mnie, że to kurwa, nie jestem zajebista ja ;( ^^

      Usuń
    3. Aa od czego jest wyobraźnia, kurwa?! : D < i skromność >

      Usuń
    4. ja mam od chuja rozbudowaną wyobraźnię, ale teraz w niej pełno kogoś innego, więc wiesz ^^

      Usuń
    5. Pewno Duffa, mam nadzieje. ; D

      Usuń
    6. Nie Duff'a, ale pełno kogoś, o kim kazałam Ci milczeć ^^

      Usuń
    7. No ja pierdole, teraz chyba widzę, że warto milczeć. KONIEC TEMATU, KURWA!

      Usuń
  3. Sooooo....
    Czasem jak czytam twoje rozdziały to mam wrażenie, że one nie są psychologiczne, a PSYCHICZNE, ale jebać ten szczegół. To jest idealne przeplatanie małej ilości wyrazów przez górę przekleństw, co na prawdę dodaje typowego klimatu tamtych lat i tegoż właśnie zespołu :D
    "Pokerowy wyraz ryja" - no tak, jakby inny mógłby mieć wyraz ryja Duffy w tamtym momencie jak nie pokerowy?
    Oczywiście obowiązkowe jest, aby w każdym rozdziale było całowanie, albo pieprzenie, bo nie byłabyś sobą, co nie?
    "Przecież mogę założyć zespół" of course, każdy może. Przecież co to takiego stać się światową gwiazdą!? ;D

    Le podsumowanie:
    Rzeczywiście miałam wrażenie, że pisałaś to, gdy byłaś najebana. Ale ja to tak mam codziennie, zwłaszcza po szkole. Aaaa, apropos szkoły - prawidłowo, że ją jebie, czy ją wywalą czy nie. Podejście wyluzowanej nastolatki.
    Nie no, muszę przestać pierdolić po tych jebanych grzybach. No kurwa, rozdział zajebisty! Innymi słowy się tego nie da ująć kurwa. Powiem tyle. Jak Duff powiedział "chodźmy stąd najebać się przed koncertem" oddał dokładnie mój stan umysłu. Tylko kurwa trunków brak ;/ :D
    No więc kończę ten jebany i bezsensowny komentarz.
    Pozdrawiam TEN AXL xD

    OdpowiedzUsuń
  4. WRESZCIE! MAM CZAS ŻEBY PRZECZYTAĆ. NADROBIŁAM TE DWA ROZDZIAŁY I POWIEM ŻE ŚWIETNE! ZRESZTĄ TWOJE OPOWIADANIE BARDZO MI SIĘ PODOBA, TO ZRESZTĄ WIESZ ;) OGARNĘ DWA W JEDNYM KOMENTARZU. TAK SIĘ ZASTANAWIAŁAM Z KIM SIĘ ZDERZYŁA A TU DUFF. POTEM MYŚLAŁAM GDZIE JĄ CHCE ZABRAĆ. A TU NA CMENTARZ I OD RAZU WIADOMO O CO KAMAN. MARTWI SIĘ O AXLA, DOBRY PRZYJACIEL XD

    TAK MI SIĘ PRZEZ ŁEB PRZELECIAŁA MYŚL SEKSU NA CMENTARZU :33 OK , KOŃCZE SWÓJ POJEBANY KOMENTARZ XD
    PS. TEN POCAŁUNEK BYŁ... BYŁ CIEKAWY C;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakoś nie dziwi mnie, że ci przez łeb PRZELECIAŁA myśl o tym. : P
      Aa ciekawy w sensie ... ? ;>

      Usuń
    2. http://sweet-fucking-child.blogspot.com/2012/10/rozdzia-7.html

      zapraszam w wolnej chwili :)

      + ciekawy w sensie .. seksi XD

      Usuń
  5. CAŁUJEMY DUFFA, CAŁUJEMY DUFFA uhuhuhuhuhuhuuhuhuhuhuhuhuhuhuhhuuhhuuuhuhuhuhhuu :D Tak, ja nadrobiłam, przeczytałam i spokojnie zajęłam się tym szóstym odcinkiem, który to bardzo mi się podoba :) Porównywanie McKagana do żyrafy ZAWSZE SPOKO. A co do tej ich wędrówki, no były bulwersy, nie powiem xD Ale fajnie, fajnie. Podoba mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowe rozdziały obu opowiadań: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, no, zajebiste. Ale brakuje mi tu tego słynnego, charakterystycznego tekstu Duff'a "Ya know" po co drugim słowie :D You know, lubię to opowiadanie, you know, sorka,że ,ya know, dopiero teraz komentuję, ale, you know, dopiero to znalazłam xD Ale dobry przebieg akcji.. Ciekawa jestem dalszych części (na szczęście już są i nie muszę czekać na kolejny, jak to w niektórych opowiadaniach bywa). Pozdro ;-*

    OdpowiedzUsuń