Tak więc bez dalszego pierdolenia zapraszam na rozdział 8, pojeby. ;-*
~*~
Boję się wejść do Roxy. Nie wiem dlaczego, bo
jestem już wstawiona, a po pijaku mam więcej odwagi i śmiałości niż normalnie,
więc siedzę przed wejściem na krawężniku i kończę fajkę. Tak szczerze mówiąc
nie chce mi się iść na koncert … albo raczej nie chcę oglądać mordy Axla. Duff
raczej też nie wywoła u mnie teraz uśmiechu, dlatego zastanawiam się czy
zrobiłam dobrze. Ja to mam problemy…
No bo … jestem, kurwa, dorosła i mogę robić co chcę, ale trochę godności
powinnam sobie zostawić, nie? A dawanie dupy na prawo i lewo temu nie sprzyja,
jednak mimo to staram się o tym wszystkim nie myśleć. Nevermind.
Gaszę papierosa pod butem, i gdy sięgam do kurtki
po piersiówkę z whisky ktoś się do mnie przysiada, a czuje to, gdy ten
ktoś szturcha mnie w ramię siadając. Nie
od razu parzę na twarz – zawsze miałam jakiś durny zwyczaj … albo raczej
obsesję na punkcie … rozpoznawania ludzi po butach – zawsze patrzyłam na ten
element i zapamiętywałam osobę. Jednak nie tym razem. Wiem, jestem pojebana. Koleś miał na sobie kowbojki. Takie
zajebiste kowbojki z jakimiś wzorkami, których kolor bym pewnie widziała, gdyby
nie fakt, że było ciemno jak w dupie… Jak mówiłam wcześniej nie rozpoznałam go,
więc omijając dalsze pierdolenie i przypominając sobie, że byłam najebana
szturchnęłam w ramię postać zapalającą papierosa, i wyciągnęłam rękę, mówiąc:
- Siema, jestem Jenny, a ty? Chyba cię skądś
kojarzę… - SŁOWOTOK, KURWA, SŁOWOTOK!
Koleś z łaski swojej odwrócił się, ale i tak
widziałam ledwo jego pysk. Punktem zaczepienia były jedynie ciemne pół długie
kłaki i bandanka zawiązana w taki zajebisty sposób, że … zaczęło mi coś świtać.
- Ej, no bez jaj! – …i ten zajebisty zachrypnięty
głosik. – Kurwa, jak ty możesz mnie nie rozpoznawać?!
Izzy, kurwa! Tak,
rozpoznałam go po tym sarkazmie.
- No co? – zaczęłam chichotać, i tłumacząc sobie w
myślach „ogarnij dupę!”, kiedy on chyba też się zaśmiał, i kontynuowałam. –
Ciemno tu jak w dupie, i cię kurwa nie widzę…
- Dobra, chuj z tym – zaciągnął się – więc …
przyszłaś na koncert, czy po prostu się znieczulić?
Znieczulić, hm? Chciałabym powiedzieć po prostu, że
jedno i drugie, ale cóż – słowotok.
- Przyszłam na koncert, bo obiecałam Duffowi – łyk
whisky – ale to długa historia, bo ten dzień jest bardziej pojebany niż ci się
wydaje. Wiesz, ale i przyszłam się też znieczulić, właśnie z tego powodu…
Jak on mógł
mnie jeszcze słuchać!?
- Ale mniejsza o mnie, u ciebie coś nowego? – Ja pierdole. Brawa dla mnie, że udało mi
się skończyć.
- Wow – patrzył na mnie jak na jakąś wariatkę… Jak
na Stevena w wersji żeńskiej. ( dop. Aut. Haha, sorry ) – A u mnie … jakoś
jest, wiesz, koncert, to i jakaś kasa wpadnie…
- Na dupy i dragi, co? – kurwa, tak mi się wyrwało.
- Prędzej na wódę, fajki i dragi. – stwierdził z
miną myśliciela, i wyglądał idiotycznie. – A dupy same się znajdą, nie trzeba na
nie kasy.
Tak, chyba ja należałam do takich, i pewnie dlatego
nagle odechciało mi się gadać. Wzięłam łyka whisky… i kolejnego, i kolejnego, a
w miedzy czasie odpaliłam kolejną fajkę chyba zapominając o Izzym. Miło. Ale ledwo zaczęłam tego
pierdolonego papierosa, a on nagle się podniósł, podciągną … żółte spodnie i
podał mi rękę, pomagając wstać i coś zacharczał.
- Chodź, Jenny – wstałam, z jego pomocą oczywiście
i modliłam się, żeby w tym pijackim pierdolcu nie zachwiać się i nie „wpaść” w
jego ramiona. – Zaraz zaczynamy.
Stałam! Bóg
mnie wysłuchał!
Weszliśmy do środka i … znajomo co? Bo jeszcze parę godzin temu siedziałam tu z Duffem przy
jednym z tych stolików i robiłam sobie z niego jaja – teraz szłam prowadzona
gdzieś przez Izzyego i zapominałam, że ciągle trzymamy się za ręce. Kurwa, chociaż jego oszczędzę. I
zaprowadził mnie … za kulisy (?). A chuj, uznajmy, że to było zaplecze, gdzie
siedziała … część zespołu w składzie Stevena zapatrzonego w tej chwili we mnie,
Slasha popierdalającego na gitarze, i teraz Stradlina, który nagle zaczął
chodzić po tym miejscu, jakby pilnie poszukiwał kibla. Na moje szczęście
Rudzielca i Żyrafy zabrakło.
- Duff, pedale! – nie szukał kibla, za to kogoś,
kogo widzieć nie chciałam. – Du… Gdzie do kurwy jest Duff?!
- Chuj wie gdzie… - Steven to … wyśpiewał, a ja
popadłam w napad popierdolonego chichotu. Ja
pierdole.
- A ta ruda pała? – Izzy chyba chciał mnie dobić…
Albo po prostu chciał już zacząć koncert? Nie wiem… Ale nie chciałam tutaj
wyżej wymienionego chuja, który jak na zawołanie właśnie teraz wychylił się zza
rogu. Kurwa!
- Jeszcze raz mnie tak kurwa nazwiesz, debilu, to
natrzaskam ci po mordzie. – zdawało mi się, że przez ułamek sekundy nawet na
mnie popatrzył, ale zaraz z powrotem spuścił wzrok i usiadł na widocznie rozpiżdżającej
się kanapie obok kudłacza, i konturował. – A gdzie ta blond ciota?
- Przestań kurwa, do chuja, chuju jebany nazywać
mnie ciotą! – odezwał się … Steven. Kurwa, nawet ja wiedziałam, że Axlowi nie
chodziło o niego.
- Mówię o Duffie, a ty dalej jesteś ciotą. –
stwierdził, i popatrzył na niego tak … lekceważąco, z fałszywym politowaniem,
że teraz to ja miałam ochotę „natrzaskać” rudzielcowi po mordzie.
- Hej, odpierdol się! – biedna blond ciota nie wie
jak się odgryźć. Pomogłabym mu … ale nie teraz.
- Hello, wy chuje, może ktoś by chociaż zauważył,
że tu jestem? – tak, za długo stałam cicho pod ścianą przysłuchując się temu
pierdoleniu.
- O, Jenny, hej – milutko. Slash pozostał niewzruszony, za to Steven…
- Jenny, kurwa! - …Steven zerwał się z miejsca,
jakby to siedzenie kłuło go w dupę, i podbiegł mnie … przytulić. TO było miłe. Wręcz słodkie… - Kopę lat!
- Jasne – odwzajemniłam uścisk – aż od wczoraj, ale
ok. Też sram ze szczęścia, że Cię widzę.
Nie wiem co mnie pierdolnęło na taki tekst, ale
Stevie wybuchnął śmiechem, i to i poprawiło humor – świadomość, że kogoś
rozweseliłam, nawet jeśli ten ktoś był już najebany. Ha, żeby tylko najebany…
- No, widzę, że Duff się postarał, co? – tak, byłam
zdziwiona, że ciągle mnie przytula. – Serio wlazł do twojej budy?
- Serio. – i wtedy coś do mnie dotarło. – Czyli to
ty go tam nasłałeś?
- Oczywiście, kochanie – oznajmił i był przy tym
dziwnie dumny.
W miedzy czasie rozmowy ze Steviem starałam się
myśleć. Tak starałam się! Nad czym?
Na wszystkim – tym, że kolejny z nich nazywa mnie „kochanie”, tym, że to
właśnie on poprosił właśnie Duffa o to, żeby mnie tu ściągną - z jednej strony
przecież sam mógłby się pofatygować skoro to było takie ważne… A może znowu wszystko
wyolbrzymiam? Nevermind. W tej chwili
chciałam tylko dorobić się jakimś mocnym drinkiem, ewentualnie flaszką … w
składzie: ja, barman, alkohol i papierosy, i tego się trzymałam wychodząc bez
słowa z „zaplecza” w stronę baru, a za mną Steven i … Axl.
- Spierdalaj, chcę z nią pogadać. – stwierdził
rudy, a blondas grzecznie odwrócił się i wrócił skąd wylazł, a mnie dziwiło, że
w ogóle nie stawiał oporu. Dziwny
człowiek. Z resztą ten drugi też nie należał do normalnych, kiedy podbiegł
do mnie, jak szłam obojętnie do baru, a gdy usiadłam i poprosiłam kolesia za
ladą o wódkę z lodem Axl kontynuował. – Ej, możemy pogadać?
- Jak chcesz… - pozostawałam obojętna skupiając się
na blacie, na którym zaczęłam kreślić chaotyczne wzory.
- Aa … Duff coś ci mówił?
- A co miałby mówić? – dostałam swoją wódkę i ani
razu nie spojrzałam mu w oczy. Postanowiłam to zrobić dopiero wtedy, gdy
usłyszę te jebane „przepraszam”.
- No wiesz, coś o nas… Coś o mnie, coś o tobie…? –
kurwa, czy on się stresował?!
- Nic mi nie mówił. – skłamałam, bo … uznałam, że
tak będzie lepiej.
- Oo – tak, on się stresował, i chyba postanowił
się otworzyć, bo odwrócił się do barmana i kontynuował. - Daj mi to samo co
jej.
Dostał trunek dosyć szybko i niemalże od razu jego
szklanka była pusta. Tak, skupiałam się na szklance, a czasami na drzwiach zaplecza, i czekałam chyba już
wystarczająco długo, żeby stamtąd wyszli, bo właśnie wybiła 21.00, a nowa wódka
Axla już zniknęła, i na jej miejscu pojawiła się świeża porcja. Ten to ma tempo… Z kolei ja go dzisiaj
nie miałam, bo moja szklanka stała jeszcze pełna, więc odwróciłam się na
krześle w stronę widoku na … scenę (?), która takiej w ogóle nie przypominała,
i zapominając o nim wypiłam wszystko za jednym przechyleniem, i mało co się nie
zakrztusiłam, kiedy ktoś przypierdolił w drzwi Roxy. Otworzyły się … albo
rozjebały, a do środka wpełzł ledwo przytomny Duff w towarzystwie butelki
Jack’a Daniels’a. Stąd widziałam, że była prawie pusta, ale chuj, bo skupiałam
się na obserwowaniu tego pijackiego przedstawienia, a raczej odbijania się od
ścian. I to było cholernie dziwne, chociaż nie było to dla mnie nowym widokiem,
a myślę w tej chwili choćby o moim ojcu, bo … moje dzieciństwo swego czasu
wyglądało jeszcze jako-tako znośnie – mam na myśli, że jeszcze wtedy matka nie
brała, i … tak, to wszystko przez ojca. Przez ojca matka się zaćpała, a ja
wyrosłam na wredną, zimną sukę bez uczuć, która ma wyjebane na wszystko i
wszystkich, co udowodniłam właśnie teraz, kiedy powinnam zaopiekować się tą
zapijaczoną blond-kaleką… Powinnam? No w sumie … mogłabym, ale jakoś nie było
mi to dane, bo sam się do mnie doczłapał, i zanim zdążyłam powiedzieć coś w
stylu „ogarnij się, kurwa!”, on krzyknął:
- Jenny, kurwa jego mać! – zanim żyrafa uwiesił mi
się na szyi, tak, że o mały włos, a nie zjebałabym się z krzesła, zdążyłam
spojrzeć na Axla, który siedział z miną wkurwionego „what the fuck?!”, i to mi
wystarczyło, żeby zrozumieć, że zaraz wybuchnie, i już nic nie ogarniałam,
kiedy Duff kontynuował. – Dlaczego mi uciekłaś, mała?
- Dlaczego … miałabyś mu uciec? – Axl oczywiście
wpierdolił się do rozmowy…
- Spierdalaj, nie gadam z tobą, chuju! –
podskoczyłam, kiedy żyrafa krzyknął i oderwał się ode mnie. Cóż, szczęście w
nieszczęściu.
- A co mnie to kurwa obchodzi?! – rudy wstał z
miejsca, i już miałam wrażenie, że zaraz się pobiją, kiedy stało się coś
gorszego…
- To, że kurwa prawie ją miałem! - …Duff mu
odpowiedział.
Ja pierdole.
- Miałeś? O czym ty kurwa pierdolisz!? – zaraz
zapadnę się pod ziemię, i pociągnę za sobą tego chuja. Tak, za to co
powiedział, a na krzyki Axla zleciała się reszta zespołu i … w ogóle cały bar.
JA PIERDOLE!
- Nie udawaj głupszego niż jesteś, zjebie, bo
dobrze wiesz o co mi chodzi. – stwierdził, i spojrzał na mnie z … kretyńskim uśmieszkiem
gwałciciela, i tym razem wręcz się przestraszyłam. – Mały kurwa włos … i bym ją
zaliczył.
- Coś ty kurwa powiedział…?
Słowo daje,
jak dwa najebane koguty…
- To co słyszałeś. Pierdoliłbym się z twoją …
Stephanie.
Stwierdził i podszedł do Axla tak blisko, że ten
zrobił parę kroków w tył, jakby się przestraszył, i chyba zapomnieli, że są w
barze, bo Axl szepną coś czego ja już nie usłyszałam, za to odpłynęłam na
chwilę, jakbym przeżywała dejavu, którego nie mogłam sobie przypomnieć, a po
chwili usłyszałam trzask, jakieś przekleństwa i krzyki, od których już
napierdalała mnie głowa… I dźwięk tłuczonego szkła, i zobaczyłam jak ta dwójka
pojebów masakrują sobie twarze. Tak, bili
się!
Obserwowałam to wszystko, i chyba nieświadomie
wstałam krzesła, robiąc kroki w tył w stronę wyjścia, bo nie mogłam oderwać
wzroku od tej napierdalaniny, i od ludzi, którzy bezskutecznie próbowali ich
rozdzielić. No właśnie – bezskutecznie, bo niektórym się za to nawet oberwało,
w tym Slashowi, więc teraz już świadomie szłam w stronę drzwi i powiedziałam
tylko:
- Kurwa, spierdalam stąd.
I wyszłam, a przed barem zauważyłam, że trzęsą mi
się ręce, i że chce mi się jednocześnie płakać, krzyczeć i śmiać się, ale
opanowałam się. Przynajmniej próbowałam, bo nawet z ulicy było słychać to
wszystko, i to było okropne, bo co jak co, ale wiadomo było, że nie bili się
bez powodu – bili się o mnie, i czułam się z tym okropnie. Tak, czasami mam uczucia. Więc zdecydowałam, że będę szła tak jak
zawsze – w chuj daleko, gdzie mnie poniosą nogi, chociaż ciągle miałam przed
oczami ich twarze we krwi… Ja pierdole,
czuję się winna. Może nawet i przez chwilę pożałowałam, że w ogóle tu
poszłam? Albo, że w ogóle … W OGÓLE, że ich poznałam, że przespałam się z
Axlem, i że o mało nie zrobiłam tego z Duffem, i że byłam ostatnią osobą, o
którą warto jest się bić, czy w ogóle cokolwiek, skoro … nawet nieświadomie,
ale gram na dwa fronty…
Brzydzę się sobą, myślę, gdy idę przed siebie i
odpalam kolejnego papierosa na uspokojenie.
Zacznijmy od początku. Nie umiałam opanować jebanej głupawki już od początku tego popierdolonego pozytywnie rozdziału. Powiem, że rozpoznawanie ludzi po butach to bardzo oryginalny sposób, ale jebać to :D
OdpowiedzUsuńRównież jestem pełna podziwu dla Jenny za "SŁOWOTOK, KURWA SŁOWOTOK". No ja nie wierzę jak tak najebany człowiek mógł z siebie wydusić jakieś zdanie!? o.O xD
Axl to ruda pała - zapamiętam na przyszłość, bo czasami mi brakuje określeń dla tej rudej pały właśnie.
Duff wpierdolił Daniels'a? Pewnie przypominał Ciebie jak wjebałaś prawie całego, co nie? ^^ Ale jakoś nie umiem sobie Ciebie wyobrazić obijającej się o ściany, ale co tam. NEVERMIND.
"Mały kurwa włos … i bym ją zaliczył." hahaha, odpowiedni moment i atmosfera kurwa xD
"Słowo daje, jak dwa najebane koguty…" - a to chyba najbardziej stosowny komentarz jaki kiedykolwiek czytałam.
Komentarz niestety chujowy w porównaniu do rozdziału, soo sory, ale muszę zostawić po sobie ten jebany ślad w internecie na tym wykurwistym blogu ^^
hahahahahha, weź, ja też leje jak głupia przez wszystkie rozdziały od początku ;D
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam to....... ej, co ja chciałam napisać? ............. a, już wiem ^^. przez pierdolone TRZY rozdziały ciągnął się DZIEŃ aż do koncertu, który nie raczył się odbyć. Jadę Cię zajebać nożem, ( JEDZIE KTOŚ ZE MNĄ ?! :d )
Już nawet nie potrafię wynaleźć dobrych fragmentów, bo ten rozdział jest cały zajebisty, a przeklejać rozdział do komentarza w celu pokazania najzajebistrzego cytatu po prostu nie ma sensu ;D.
Axl jest pierdolonym chujem, któremu można wyjebać w ryj kilkaset razy pod rząd kurwa, no bez chuja no kurwa no !. Ujmę to w sposób, że generalnie siedział obok pierdolonej Jenny i generalnie nic nie mówił. normalnie wjebać i słuchać czy żyje O.O Może by mu się trochę ułożyło w pierdolonym mózgu kurwa. Mam rację? OCZYWIŚCIE, ŻE JĄ MAM KURWA ^^.
A McKaganowi również wjebię, za to co odpierdala no, kurwa, no jak tak można. On najebany chodzi całymi godzinami no, chuj pierdolony no kurwa ;O
Powiem Ci również, że ja nie mogę się doczekać KOGOŚ w tym opowiadaniu, i jak się nie doczekam, to mam już pierdolony DRUGI powód do zajebania Cię przy najbliższej okazji. ; D
Szczerze nie wiem co mam napisać. Wszystko co miałam to wyparowało mi z głowy po 1 sekundzie od przeczytania. No może jakoś mi się uda coś przypomnieć xD.
OdpowiedzUsuńNieźle przedstawiała się Izziemu, ja z pewnością bym tak samo zrobiła po pijaku. Tylko po co on ją zaprowadził do tego zaplecza, czy jak tam. Miałam ochotę wjebać Axlowi i Duffowi jak mało co się nie pobili, ale zaczęli i nie miałabym jak. Taak, ja i moja wyobraźnia. Po 22 nie mogę pisać komentarzy. Zawsze spoko. Ale przejdę do rozdziału. Duff jest głupi i nie musiał się chwalić tym, że mało co nie przeleciał Jenny. I tak jeszcze od dupy strony: Uwielbiam Stevenka. :D
Dobra kończę ten swój wywód i... I nie wiem co. Dobra już wiem, czekam na nowy rozdział. :D :D
Wybacz, ale nie spamuj mi powiadomieniami o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńFunkcja obserwatorzy działa tak, iż widzę i wiem, kiedy dodałaś nowy rozdział. Tak więc jest to zbędne .-.
Hahahahahahahahahahaha, kocham Jenny. No najzwyczajniej w swiecue ją ubóstwiam! Ma tak zajebiscie podobne podejście do wszystkiego jak Izzy. Xd. Duff= facet powinien mieć chuja, a nie nim być, to samo Axl. Nie lubie przedmiotowego traktowania, a oni tasaki o niej jak o zabawce, a przynajmniej Duff. Nie dziwie się, ze wyszła. Co prawda ją bym wyjebała basiście siarczystego policzka i wyszła na fajkę, by odreagować... ale ja to ja. No baaardzo mi się podoba, ale krótkie!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Jenny jest po prostu zajebista. No, ale Duff rozwala system. Musiał się chłopak pochwalić, no musiał kurde. Ale ostatecznie się nie pierdolili. Ha! Axl też święty nie jest. I jakoś go tutaj nie lubię. Pewnie za to, że wyjebał Jen. No, ale może ona będzie jeszcze z innym? Haha. Nawet nie wiesz jak mi się morda cieszy. Błagam cię, dodawaj częściej. :)
OdpowiedzUsuńA no i nowy u mnie ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wreszcie nadrobisz ;D
U mnie nowy ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńhahaha to jest świetneee!!! kurdee xD
OdpowiedzUsuń"- To co słyszałeś. Pierdoliłbym się z twoją … Stephanie."
uuu.................wielkie UUUU
dobra nie wiem co moge pisac...ale podoba mi sie będe wpadać częściej a i zapraszam bardzo do nas na http://whole-whotta-love.blogspot.com/
Shayen przegoniłaś mnie...;d
OdpowiedzUsuńno to tak...KOCHAM TO!!!!!
piszesz zajebiście!!
nw co mam napisać.
gratuluje talentu i również zapraszam na http://whole-whotta-love.blogspot.com/
Miłego czytania :D
Obserwujesz mój blog, więc rozumiem, że go czytasz... W takim razie powiadamiam Cię o nowym rozdziale.
OdpowiedzUsuńhttp://www.out-of-the-game.blogspot.com/2012/11/rozdzia-trzydziesty-pierwszy.html
Zapraszam ;D
Jeśli chcesz dostawać powiadomienia, wpisz się do karty "informowani"
Kurwa, nawet nie wiesz jak się cieszę z takich dłgich komentarzy. Gorączka? Współczuje, mi wczoraj przypierdolili piłką w łeb. I zostałam w domu. Ty też, dodawaj szybko, bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuń