sobota, 27 października 2012

Rozdział 8.

Ok, ludzie, wiem, że na rozdział trzeba było czekać od chuja długo i sorry za to, ale cóż... Te dwa tygodnie były delikatnie mówiąc chujowe - przechodziłam przez pierdolone depresje, wzloty i upadki, bo ... no cóż, za dużo tu gadać, żeby ktokolwiek to ogarnął.


Tak więc bez dalszego pierdolenia zapraszam na rozdział 8, pojeby. ;-*

~*~

Boję się wejść do Roxy. Nie wiem dlaczego, bo jestem już wstawiona, a po pijaku mam więcej odwagi i śmiałości niż normalnie, więc siedzę przed wejściem na krawężniku i kończę fajkę. Tak szczerze mówiąc nie chce mi się iść na koncert … albo raczej nie chcę oglądać mordy Axla. Duff raczej też nie wywoła u mnie teraz uśmiechu, dlatego zastanawiam się czy zrobiłam dobrze. Ja to mam problemy… No bo … jestem, kurwa, dorosła i mogę robić co chcę, ale trochę godności powinnam sobie zostawić, nie? A dawanie dupy na prawo i lewo temu nie sprzyja, jednak mimo to staram się o tym wszystkim nie myśleć. Nevermind.
Gaszę papierosa pod butem, i gdy sięgam do kurtki po piersiówkę z whisky ktoś się do mnie przysiada, a czuje to, gdy ten ktoś  szturcha mnie w ramię siadając. Nie od razu parzę na twarz – zawsze miałam jakiś durny zwyczaj … albo raczej obsesję na punkcie … rozpoznawania ludzi po butach – zawsze patrzyłam na ten element i zapamiętywałam osobę. Jednak nie tym razem. Wiem, jestem pojebana. Koleś miał na sobie kowbojki. Takie zajebiste kowbojki z jakimiś wzorkami, których kolor bym pewnie widziała, gdyby nie fakt, że było ciemno jak w dupie… Jak mówiłam wcześniej nie rozpoznałam go, więc omijając dalsze pierdolenie i przypominając sobie, że byłam najebana szturchnęłam w ramię postać zapalającą papierosa, i wyciągnęłam rękę, mówiąc:
- Siema, jestem Jenny, a ty? Chyba cię skądś kojarzę… - SŁOWOTOK, KURWA, SŁOWOTOK!
Koleś z łaski swojej odwrócił się, ale i tak widziałam ledwo jego pysk. Punktem zaczepienia były jedynie ciemne pół długie kłaki i bandanka zawiązana w taki zajebisty sposób, że … zaczęło mi coś świtać.
- Ej, no bez jaj! – …i ten zajebisty zachrypnięty głosik. – Kurwa, jak ty możesz mnie nie rozpoznawać?!
Izzy, kurwa! Tak, rozpoznałam go po tym sarkazmie.
- No co? – zaczęłam chichotać, i tłumacząc sobie w myślach „ogarnij dupę!”, kiedy on chyba też się zaśmiał, i kontynuowałam. – Ciemno tu jak w dupie, i cię kurwa nie widzę…
- Dobra, chuj z tym – zaciągnął się – więc … przyszłaś na koncert, czy po prostu się znieczulić?
Znieczulić, hm? Chciałabym powiedzieć po prostu, że jedno i drugie, ale cóż – słowotok.
- Przyszłam na koncert, bo obiecałam Duffowi – łyk whisky – ale to długa historia, bo ten dzień jest bardziej pojebany niż ci się wydaje. Wiesz, ale i przyszłam się też znieczulić, właśnie z tego powodu…
Jak on mógł mnie jeszcze słuchać!?
- Ale mniejsza o mnie, u ciebie coś nowego? – Ja pierdole. Brawa dla mnie, że udało mi się skończyć.
- Wow – patrzył na mnie jak na jakąś wariatkę… Jak na Stevena w wersji żeńskiej. ( dop. Aut. Haha, sorry ) – A u mnie … jakoś jest, wiesz, koncert, to i jakaś kasa wpadnie…
- Na dupy i dragi, co? – kurwa, tak mi się wyrwało.
- Prędzej na wódę, fajki i dragi. – stwierdził z miną myśliciela, i wyglądał idiotycznie. – A dupy same się znajdą, nie trzeba na nie kasy.
Tak, chyba ja należałam do takich, i pewnie dlatego nagle odechciało mi się gadać. Wzięłam łyka whisky… i kolejnego, i kolejnego, a w miedzy czasie odpaliłam kolejną fajkę chyba zapominając o Izzym. Miło. Ale ledwo zaczęłam tego pierdolonego papierosa, a on nagle się podniósł, podciągną … żółte spodnie i podał mi rękę, pomagając wstać i coś zacharczał.
- Chodź, Jenny – wstałam, z jego pomocą oczywiście i modliłam się, żeby w tym pijackim pierdolcu nie zachwiać się i nie „wpaść” w jego ramiona. – Zaraz zaczynamy.
Stałam! Bóg mnie wysłuchał!
Weszliśmy do środka i … znajomo co? Bo jeszcze parę godzin temu siedziałam tu z Duffem przy jednym z tych stolików i robiłam sobie z niego jaja – teraz szłam prowadzona gdzieś przez Izzyego i zapominałam, że ciągle trzymamy się za ręce. Kurwa, chociaż jego oszczędzę. I zaprowadził mnie … za kulisy (?). A chuj, uznajmy, że to było zaplecze, gdzie siedziała … część zespołu w składzie Stevena zapatrzonego w tej chwili we mnie, Slasha popierdalającego na gitarze, i teraz Stradlina, który nagle zaczął chodzić po tym miejscu, jakby pilnie poszukiwał kibla. Na moje szczęście Rudzielca i Żyrafy zabrakło.
- Duff, pedale! – nie szukał kibla, za to kogoś, kogo widzieć nie chciałam. – Du… Gdzie do kurwy jest Duff?!
- Chuj wie gdzie… - Steven to … wyśpiewał, a ja popadłam w napad popierdolonego chichotu. Ja pierdole.
- A ta ruda pała? – Izzy chyba chciał mnie dobić… Albo po prostu chciał już zacząć koncert? Nie wiem… Ale nie chciałam tutaj wyżej wymienionego chuja, który jak na zawołanie właśnie teraz wychylił się zza rogu. Kurwa!
- Jeszcze raz mnie tak kurwa nazwiesz, debilu, to natrzaskam ci po mordzie. – zdawało mi się, że przez ułamek sekundy nawet na mnie popatrzył, ale zaraz z powrotem spuścił wzrok i usiadł na widocznie rozpiżdżającej się kanapie obok kudłacza, i konturował. – A gdzie ta blond ciota?
- Przestań kurwa, do chuja, chuju jebany nazywać mnie ciotą! – odezwał się … Steven. Kurwa, nawet ja wiedziałam, że Axlowi nie chodziło o niego.
- Mówię o Duffie, a ty dalej jesteś ciotą. – stwierdził, i popatrzył na niego tak … lekceważąco, z fałszywym politowaniem, że teraz to ja miałam ochotę „natrzaskać” rudzielcowi po mordzie.
- Hej, odpierdol się! – biedna blond ciota nie wie jak się odgryźć. Pomogłabym mu … ale nie teraz.
- Hello, wy chuje, może ktoś by chociaż zauważył, że tu jestem? – tak, za długo stałam cicho pod ścianą przysłuchując się temu pierdoleniu.
- O, Jenny, hej – milutko. Slash pozostał niewzruszony, za to Steven…
- Jenny, kurwa! - …Steven zerwał się z miejsca, jakby to siedzenie kłuło go w dupę, i podbiegł mnie … przytulić. TO było miłe. Wręcz słodkie… - Kopę lat!
- Jasne – odwzajemniłam uścisk – aż od wczoraj, ale ok. Też sram ze szczęścia, że Cię widzę.
Nie wiem co mnie pierdolnęło na taki tekst, ale Stevie wybuchnął śmiechem, i to i poprawiło humor – świadomość, że kogoś rozweseliłam, nawet jeśli ten ktoś był już najebany. Ha, żeby tylko najebany…
- No, widzę, że Duff się postarał, co? – tak, byłam zdziwiona, że ciągle mnie przytula. – Serio wlazł do twojej budy?
- Serio. – i wtedy coś do mnie dotarło. – Czyli to ty go tam nasłałeś?
- Oczywiście, kochanie – oznajmił i był przy tym dziwnie dumny.
W miedzy czasie rozmowy ze Steviem starałam się myśleć. Tak starałam się! Nad czym? Na wszystkim – tym, że kolejny z nich nazywa mnie „kochanie”, tym, że to właśnie on poprosił właśnie Duffa o to, żeby mnie tu ściągną - z jednej strony przecież sam mógłby się pofatygować skoro to było takie ważne… A może znowu wszystko wyolbrzymiam? Nevermind. W tej chwili chciałam tylko dorobić się jakimś mocnym drinkiem, ewentualnie flaszką … w składzie: ja, barman, alkohol i papierosy, i tego się trzymałam wychodząc bez słowa z „zaplecza” w stronę baru, a za mną Steven i … Axl.
- Spierdalaj, chcę z nią pogadać. – stwierdził rudy, a blondas grzecznie odwrócił się i wrócił skąd wylazł, a mnie dziwiło, że w ogóle nie stawiał oporu. Dziwny człowiek. Z resztą ten drugi też nie należał do normalnych, kiedy podbiegł do mnie, jak szłam obojętnie do baru, a gdy usiadłam i poprosiłam kolesia za ladą o wódkę z lodem Axl kontynuował. – Ej, możemy pogadać?
- Jak chcesz… - pozostawałam obojętna skupiając się na blacie, na którym zaczęłam kreślić chaotyczne wzory.
- Aa … Duff coś ci mówił?
- A co miałby mówić? – dostałam swoją wódkę i ani razu nie spojrzałam mu w oczy. Postanowiłam to zrobić dopiero wtedy, gdy usłyszę te jebane „przepraszam”.
- No wiesz, coś o nas… Coś o mnie, coś o tobie…? – kurwa, czy on się stresował?!
- Nic mi nie mówił. – skłamałam, bo … uznałam, że tak będzie lepiej.
- Oo – tak, on się stresował, i chyba postanowił się otworzyć, bo odwrócił się do barmana i kontynuował. - Daj mi to samo co jej.
Dostał trunek dosyć szybko i niemalże od razu jego szklanka była pusta. Tak, skupiałam się na szklance, a czasami na drzwiach zaplecza, i czekałam chyba już wystarczająco długo, żeby stamtąd wyszli, bo właśnie wybiła 21.00, a nowa wódka Axla już zniknęła, i na jej miejscu pojawiła się świeża porcja. Ten to ma tempo… Z kolei ja go dzisiaj nie miałam, bo moja szklanka stała jeszcze pełna, więc odwróciłam się na krześle w stronę widoku na … scenę (?), która takiej w ogóle nie przypominała, i zapominając o nim wypiłam wszystko za jednym przechyleniem, i mało co się nie zakrztusiłam, kiedy ktoś przypierdolił w drzwi Roxy. Otworzyły się … albo rozjebały, a do środka wpełzł ledwo przytomny Duff w towarzystwie butelki Jack’a Daniels’a. Stąd widziałam, że była prawie pusta, ale chuj, bo skupiałam się na obserwowaniu tego pijackiego przedstawienia, a raczej odbijania się od ścian. I to było cholernie dziwne, chociaż nie było to dla mnie nowym widokiem, a myślę w tej chwili choćby o moim ojcu, bo … moje dzieciństwo swego czasu wyglądało jeszcze jako-tako znośnie – mam na myśli, że jeszcze wtedy matka nie brała, i … tak, to wszystko przez ojca. Przez ojca matka się zaćpała, a ja wyrosłam na wredną, zimną sukę bez uczuć, która ma wyjebane na wszystko i wszystkich, co udowodniłam właśnie teraz, kiedy powinnam zaopiekować się tą zapijaczoną blond-kaleką… Powinnam? No w sumie … mogłabym, ale jakoś nie było mi to dane, bo sam się do mnie doczłapał, i zanim zdążyłam powiedzieć coś w stylu „ogarnij się, kurwa!”, on krzyknął:
- Jenny, kurwa jego mać! – zanim żyrafa uwiesił mi się na szyi, tak, że o mały włos, a nie zjebałabym się z krzesła, zdążyłam spojrzeć na Axla, który siedział z miną wkurwionego „what the fuck?!”, i to mi wystarczyło, żeby zrozumieć, że zaraz wybuchnie, i już nic nie ogarniałam, kiedy Duff kontynuował. – Dlaczego mi uciekłaś, mała?
- Dlaczego … miałabyś mu uciec? – Axl oczywiście wpierdolił się do rozmowy…
- Spierdalaj, nie gadam z tobą, chuju! – podskoczyłam, kiedy żyrafa krzyknął i oderwał się ode mnie. Cóż, szczęście w nieszczęściu.
- A co mnie to kurwa obchodzi?! – rudy wstał z miejsca, i już miałam wrażenie, że zaraz się pobiją, kiedy stało się coś gorszego…
- To, że kurwa prawie ją miałem! - …Duff mu odpowiedział.
Ja pierdole.
- Miałeś? O czym ty kurwa pierdolisz!? – zaraz zapadnę się pod ziemię, i pociągnę za sobą tego chuja. Tak, za to co powiedział, a na krzyki Axla zleciała się reszta zespołu i … w ogóle cały bar.
JA PIERDOLE!
- Nie udawaj głupszego niż jesteś, zjebie, bo dobrze wiesz o co mi chodzi. – stwierdził, i spojrzał na mnie z … kretyńskim uśmieszkiem gwałciciela, i tym razem wręcz się przestraszyłam. – Mały kurwa włos … i bym ją zaliczył.
- Coś ty kurwa powiedział…?
Słowo daje, jak dwa najebane koguty…
- To co słyszałeś. Pierdoliłbym się z twoją … Stephanie.
Stwierdził i podszedł do Axla tak blisko, że ten zrobił parę kroków w tył, jakby się przestraszył, i chyba zapomnieli, że są w barze, bo Axl szepną coś czego ja już nie usłyszałam, za to odpłynęłam na chwilę, jakbym przeżywała dejavu, którego nie mogłam sobie przypomnieć, a po chwili usłyszałam trzask, jakieś przekleństwa i krzyki, od których już napierdalała mnie głowa… I dźwięk tłuczonego szkła, i zobaczyłam jak ta dwójka pojebów masakrują sobie twarze. Tak, bili się!
Obserwowałam to wszystko, i chyba nieświadomie wstałam krzesła, robiąc kroki w tył w stronę wyjścia, bo nie mogłam oderwać wzroku od tej napierdalaniny, i od ludzi, którzy bezskutecznie próbowali ich rozdzielić. No właśnie – bezskutecznie, bo niektórym się za to nawet oberwało, w tym Slashowi, więc teraz już świadomie szłam w stronę drzwi i powiedziałam tylko:
- Kurwa, spierdalam stąd.
I wyszłam, a przed barem zauważyłam, że trzęsą mi się ręce, i że chce mi się jednocześnie płakać, krzyczeć i śmiać się, ale opanowałam się. Przynajmniej próbowałam, bo nawet z ulicy było słychać to wszystko, i to było okropne, bo co jak co, ale wiadomo było, że nie bili się bez powodu – bili się o mnie, i czułam się z tym okropnie. Tak, czasami mam uczucia. Więc zdecydowałam, że będę szła tak jak zawsze – w chuj daleko, gdzie mnie poniosą nogi, chociaż ciągle miałam przed oczami ich twarze we krwi… Ja pierdole, czuję się winna. Może nawet i przez chwilę pożałowałam, że w ogóle tu poszłam? Albo, że w ogóle … W OGÓLE, że ich poznałam, że przespałam się z Axlem, i że o mało nie zrobiłam tego z Duffem, i że byłam ostatnią osobą, o którą warto jest się bić, czy w ogóle cokolwiek, skoro … nawet nieświadomie, ale gram na dwa fronty…
Brzydzę się sobą, myślę, gdy idę przed siebie i odpalam kolejnego papierosa na uspokojenie.

12 komentarzy:

  1. Zacznijmy od początku. Nie umiałam opanować jebanej głupawki już od początku tego popierdolonego pozytywnie rozdziału. Powiem, że rozpoznawanie ludzi po butach to bardzo oryginalny sposób, ale jebać to :D
    Również jestem pełna podziwu dla Jenny za "SŁOWOTOK, KURWA SŁOWOTOK". No ja nie wierzę jak tak najebany człowiek mógł z siebie wydusić jakieś zdanie!? o.O xD
    Axl to ruda pała - zapamiętam na przyszłość, bo czasami mi brakuje określeń dla tej rudej pały właśnie.
    Duff wpierdolił Daniels'a? Pewnie przypominał Ciebie jak wjebałaś prawie całego, co nie? ^^ Ale jakoś nie umiem sobie Ciebie wyobrazić obijającej się o ściany, ale co tam. NEVERMIND.
    "Mały kurwa włos … i bym ją zaliczył." hahaha, odpowiedni moment i atmosfera kurwa xD
    "Słowo daje, jak dwa najebane koguty…" - a to chyba najbardziej stosowny komentarz jaki kiedykolwiek czytałam.

    Komentarz niestety chujowy w porównaniu do rozdziału, soo sory, ale muszę zostawić po sobie ten jebany ślad w internecie na tym wykurwistym blogu ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahha, weź, ja też leje jak głupia przez wszystkie rozdziały od początku ;D

    Jak już kiedyś pisałam to....... ej, co ja chciałam napisać? ............. a, już wiem ^^. przez pierdolone TRZY rozdziały ciągnął się DZIEŃ aż do koncertu, który nie raczył się odbyć. Jadę Cię zajebać nożem, ( JEDZIE KTOŚ ZE MNĄ ?! :d )
    Już nawet nie potrafię wynaleźć dobrych fragmentów, bo ten rozdział jest cały zajebisty, a przeklejać rozdział do komentarza w celu pokazania najzajebistrzego cytatu po prostu nie ma sensu ;D.
    Axl jest pierdolonym chujem, któremu można wyjebać w ryj kilkaset razy pod rząd kurwa, no bez chuja no kurwa no !. Ujmę to w sposób, że generalnie siedział obok pierdolonej Jenny i generalnie nic nie mówił. normalnie wjebać i słuchać czy żyje O.O Może by mu się trochę ułożyło w pierdolonym mózgu kurwa. Mam rację? OCZYWIŚCIE, ŻE JĄ MAM KURWA ^^.
    A McKaganowi również wjebię, za to co odpierdala no, kurwa, no jak tak można. On najebany chodzi całymi godzinami no, chuj pierdolony no kurwa ;O
    Powiem Ci również, że ja nie mogę się doczekać KOGOŚ w tym opowiadaniu, i jak się nie doczekam, to mam już pierdolony DRUGI powód do zajebania Cię przy najbliższej okazji. ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze nie wiem co mam napisać. Wszystko co miałam to wyparowało mi z głowy po 1 sekundzie od przeczytania. No może jakoś mi się uda coś przypomnieć xD.
    Nieźle przedstawiała się Izziemu, ja z pewnością bym tak samo zrobiła po pijaku. Tylko po co on ją zaprowadził do tego zaplecza, czy jak tam. Miałam ochotę wjebać Axlowi i Duffowi jak mało co się nie pobili, ale zaczęli i nie miałabym jak. Taak, ja i moja wyobraźnia. Po 22 nie mogę pisać komentarzy. Zawsze spoko. Ale przejdę do rozdziału. Duff jest głupi i nie musiał się chwalić tym, że mało co nie przeleciał Jenny. I tak jeszcze od dupy strony: Uwielbiam Stevenka. :D
    Dobra kończę ten swój wywód i... I nie wiem co. Dobra już wiem, czekam na nowy rozdział. :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, ale nie spamuj mi powiadomieniami o nowych rozdziałach.
    Funkcja obserwatorzy działa tak, iż widzę i wiem, kiedy dodałaś nowy rozdział. Tak więc jest to zbędne .-.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahahahahahahahaha, kocham Jenny. No najzwyczajniej w swiecue ją ubóstwiam! Ma tak zajebiscie podobne podejście do wszystkiego jak Izzy. Xd. Duff= facet powinien mieć chuja, a nie nim być, to samo Axl. Nie lubie przedmiotowego traktowania, a oni tasaki o niej jak o zabawce, a przynajmniej Duff. Nie dziwie się, ze wyszła. Co prawda ją bym wyjebała basiście siarczystego policzka i wyszła na fajkę, by odreagować... ale ja to ja. No baaardzo mi się podoba, ale krótkie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie. Jenny jest po prostu zajebista. No, ale Duff rozwala system. Musiał się chłopak pochwalić, no musiał kurde. Ale ostatecznie się nie pierdolili. Ha! Axl też święty nie jest. I jakoś go tutaj nie lubię. Pewnie za to, że wyjebał Jen. No, ale może ona będzie jeszcze z innym? Haha. Nawet nie wiesz jak mi się morda cieszy. Błagam cię, dodawaj częściej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A no i nowy u mnie ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
    Mam nadzieję, że wreszcie nadrobisz ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nowy ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha to jest świetneee!!! kurdee xD
    "- To co słyszałeś. Pierdoliłbym się z twoją … Stephanie."
    uuu.................wielkie UUUU
    dobra nie wiem co moge pisac...ale podoba mi sie będe wpadać częściej a i zapraszam bardzo do nas na http://whole-whotta-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Shayen przegoniłaś mnie...;d
    no to tak...KOCHAM TO!!!!!
    piszesz zajebiście!!
    nw co mam napisać.
    gratuluje talentu i również zapraszam na http://whole-whotta-love.blogspot.com/
    Miłego czytania :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Obserwujesz mój blog, więc rozumiem, że go czytasz... W takim razie powiadamiam Cię o nowym rozdziale.
    http://www.out-of-the-game.blogspot.com/2012/11/rozdzia-trzydziesty-pierwszy.html

    Zapraszam ;D
    Jeśli chcesz dostawać powiadomienia, wpisz się do karty "informowani"

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurwa, nawet nie wiesz jak się cieszę z takich dłgich komentarzy. Gorączka? Współczuje, mi wczoraj przypierdolili piłką w łeb. I zostałam w domu. Ty też, dodawaj szybko, bo nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń