Szczerze powiem, że nie mogłam się doczekać aż to dodam, bo czego, jak czego, ale opinia na temat tego rozdziału mnie cholernie ciekawi, tak więc nie przedłużając: rozdział to po prostu opis odlotu Jenny.
To miłego czytania, i ... takie tam. :)
+ Wishbone Ash / Free.
Enjoy, fuckers :-*
~*~
Mam teraz w
głowie coś niesamowitego, nie da się tego ukryć – mój umysł jechał sobie vanem
przywdzianym w psychodeliczne wzory i rozbił się o tęcze, która puściła kolory
na cały otaczający mnie świat i jedyne, na co mam teraz ochotę, to
tańczyć. Tak, chcę tańczyć, a Jim mi
zaśpiewa i wtedy będę tak naprawdę szczęśliwa. Teraz jestem szczęśliwa,
teraz mogę wszystko, teraz też wiem, że
kocham ten odlot i chcę go pamiętać. Chcę pamiętać jak wracam się do centrum
Sunset Strip i mijam gromadę tych nagrzanych w trupa, za to sympatycznych
panów. Jeden z nich to Jimi Hendrix, inny to B.B. King, a jeszcze inny… Czarny
Elvis? Oni mają groupies, wiecie, wyostrzają mi się zmysły i jedna z nich –
jest piękna – Janet Gardner wita
się ze mną tym hipisowskim pozdrowieniem. Czy to nie jest piękne? Wszyscy tacy
mili…
Teraz, to nawet niebo
nabrało psychodelicznych barw, a wszyscy przebrali się za ludzi z zespołu glam
metalowego, a mnie dopada smutek, bo jestem inna – jako jedyna mam na sobie
zwykłe dżinsy i kurtkę i chcę mi się płakać. Kurwa, nadążacie, jak czas teraz
szybko zapierdala? Teraz jest … jest to wszystko takie proste i takie oczywiste,
że gdy dobijam się do drzwi hellhouse, serce bije mi w rytm muzyki Jefferson
Ariplane.
Nikt nie
otwiera.
Przecież muszą
tu być, nie?
Nie mogą mnie zostawić,
nie teraz.
- Izzy! – tfu, co ja daję! – Steven! Otwórz mi!
Cisza.
…
To dobija,
wiecie?
Drzwi zaczynają
mi falować, ale wszystko inne staje w miejscu, bo nikt nie otwiera.
- Steven!
Człowieku, wpuść mnie, muszę ci przekazać wieści!
Drogie drzwi, mianuję was z dniem
dzisiejszym mianem hipisa.
- Steven! Kurwa
mać, zhipisiłam wam drzwi! One są od dzisiaj pokojowo nastawione do… - chwila, moment. – Drzwi… Pokojowo
nastawione, czaisz…? O kurwa!
…
Witam, jestem Jenny, jestem kłębkiem hipisowskiej
histerii, która zwija się ze śmiechu.
…
Witam, jestem Jenny i właśnie wymyśliłam
suchara.
…
Witam, jestem Jenny, siedzę sobie pod
drzwiami i kocham Izzy’ego.
…
Kocham…? Kochać
to ja mogę heroinę. Miała już ze mną zostać na zawsze, pamięta ktoś? Ja
pamiętam, ja jestem wierna swojej miłości, jestem wierna heroinie, tylko …
dlaczego jej teraz ze mną nie ma? Miłość zawsze ukoi smutki, a bez miłości
muszę cierpieć sama.
…
…
Gdzie, do chuja, jest moja heroina?
…
Gdzie jest mój Izzy?
…
A może moja heroina jest tam, gdzie mój
Izzy?
Muszę znaleźć ich
obydwoje, i wiem to, bo płynę przez te drzwi i nagle jestem w hellhouse. Czy jestem
duchem? Nawet ich nie otwierałam, ale … kurwa, no nie! Rozjebałam moje hipiski! Aż mi ich szkoda, bo muszę je podeptać,
żeby dojść gdziekolwiek, więc błagam Morrisona, by odpuścił mi ten grzech. Ale
wiecie? To jest istny koszmar – hellhouse jest koszmarem, jest moim koszmarem,
bo tu jest tak cicho i odbija się moje echo. Tu jest tak pusto…
Pod ścianą stoją
gitary… Patrzą na mnie i wydają wyrok za zamordowanie ich przyjaciela …
przyjaciółki … whatever. Ale dobrze – przyjmę wyrok śmierci, może nawet podwójny,
bo w bzykalni na łóżku są ciuchy i nagle ta zwykła biała koszula Izzy’ego staje
się moim marzeniem z dzieciństwa. Moim pragnieniem, przeznaczeniem i całą
resztą tych pojebanych i trudnych słów.
Czy ja jestem
psychiczna?
Psychiczna, czy
przećpana?
Oświeci mnie
ktoś?
Dlaczego właśnie
teraz – kiedy jedynymi gośćmi w tym pobojowisku są robaki, ja i jeszcze raz
robaki … dlaczego właśnie teraz jeden z tych gości zdejmuje kurtkę, zdejmuje
bluzkę, a białą koszulę – odrobinę przydużą – zakłada na nagą skórę…?
Czuję na sobie
wszystko – zaczynając od fajek, potu, perfum i innym znanym światu psycholi
zapachów. To jest piękne, kiedy przytulam się do koszuli i wciągam jej zapachy
jak najmocniejsze narkotyki na świecie – to są najwspanialsze narkotyki i nie
chcę innych – nie chcę heroiny, trawy, koki, trawy i nietrafionej trawy – chcę tylko
tego, bo godzina czwarta w nocy na zegarku synchronizuje się z czymś, co ma zaraz nastąpić. Jest już za
późno – bije mi brawa cała gitarowa ława przysięgłych, psychodeliczne drzwi,
nawet robaki zebrały się w rządku koło wyjścia z bzykalni , bo przez jedną
krótką setną sekundy odbija się po pokoju blask kolczyka niczym … jebana
błyskawica i tnie mnie całą na pół, bo właściciel kolczyka jest jednocześnie
właścicielem koszuli, która jeszcze na mnie wisi, a chwilę później ja wiszę na
koszuli, bo istnieje prawdopodobieństwo, że odpłynęłam. Tak na dobre.
Powiem szczerze....nieogarniam :D nie dla mnie te całe opisy naćpanych ludzi, ale przyznaję że bardzo fajnie się to czyta, a Ty super odzwierciedlasz osobowość ludzi na głodzie :) Mimo, że nie bardzo wiem co napisać, to uwierz mi, że bardzo mi się podobało ;) I jestem ciekawa co będzie dalej z tą koszulą, która wydaje mi się należy do Izzy'ego i tym wszystkim, jak się dziewczyna ocknie :D także czekam i wybacz za ten durny komentarz...jeszcze raz powtórzę dla upewnienia: ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!!!
OdpowiedzUsuńKuźwa, to źle, ze nie ogarniasz, ale się postaram wytłumaczyć: Jenny nie była na głodzie, tylko po prostu się naćpała, a tu jest opisany odlot, który jak widać nie wyszedł, ale mniejsza z tym. I ten, ta koszula jest Izzy'ego, nawet jest taki fragment: "(...) i nagle ta zwykła biała koszula Izzy’ego staje się moim marzeniem z dzieciństwa."
UsuńWiesz, nie ogarniasz, ale ci się podobało? No dzięki, dzięki. :)
Nie no ogólnie to ogarniałam to, że się naćpała i opisałaś odlot :) tylko miałam na myśli to, że nie mam pojęcia jak to skomentować taką mam sieczkę w głowie :D ale ukazałaś wszystko tak jak powinno być, więc gratuluję ;) I podobało mi się jeszcze raz powiem :D rozdział ogarniam tylko nie bardzo wiedziałam co napisać w komentarzu o to mi chodziło ;)
UsuńCzyli teraz to ja nie ogarnęłam...?
UsuńHehe no chyba nie do końca :D to się dogadałyśmy :P
Usuńoooo co się właśnie stało? o.O
OdpowiedzUsuńMusze zapamiętać raz na zawsze, nie włączać soundtracku do czytania...
Odlot był, nawet ja odleciałam przed ekranem, przy tym deszczu, szarości, muzyce, która zaczęła się snuć po pokoju w sepiowych kolorach i białych literkach na czarnym tle.
...czyli nareszcie Jenny w szalenie niebezpiecznych ramionach Pana Księcia z Bajki. Bo ja wiem czy to dobrze? W końcu on jest tak samo pojebany jak cała reszta.
Dzisiaj nie porównuje do żadnego ze znanych mi twórców bo znowu mi się dostanie^^
Zdefiniuj proszę, czemu nie można soundtracku włączać? Że niby rozprasza, czy coś?
UsuńAle ten... Czy ja wiem, czy ona w tych jego "niebezpiecznie szalonych" ramionach się znalazła... Się okaże, ale dobrze myślisz, żeby nie dawać porównać. Wiesz, polak mądry po szkodzie, c'nie? ;__; XD
Bo jak się soundtrack włącza to już jest kompletny odlot xD Piosenka doskonale dopasowana do treści :)
UsuńZa każdym razem kiedy coś dodajesz myślę: "Kuffa, to genialne. Chyba najlepsze, co dodała." Mniej więcej, bo potem dodaje się do tego jakiś adekwatnie (lub nie) pasujący komentarz. Nevermind. W każdym razie- teraz po prostu przesadziłaś XD
OdpowiedzUsuń*Ale, ale, ale, zajebiście*
Wstrzeliłaś się w moją ulubioną stylistykę przyćpanej psychodelii. Jakbyś jeszcze kiedyś miała okazję opisać odlot Jenny, to się nie krępuj, bo wychodzi ci to genialnie ^^
Przesadziłam...? Zapamiętam to sobie. XD
UsuńAle tak - mam w planach jeszcze jeden odlot.
O kurwa, kurwa, kurwa, cudeńko normalnie. Dziewczyno, skąd ty takie zajebiste pomysły bierzesz? : o
OdpowiedzUsuńDobra, ja dorwałam dwa cudne cytaty. Jeden mam w opisie, a drugi napisałam Ci na gadu ;)
OdpowiedzUsuńPrzy drugim się totalnie rozpłynęłam.
Wybacz, nie będzie komentarza, bo... zimno mi w palce, i źle się klika ;)
jem dżem truskawkowy łyżeczką prosto ze słoika. Bo mam taką zachciankę ;)
Jenny zhipisiła drzwi i niedługo to samo zrobi z całą bzykalnią ;P
o kurwa, koniec kojarzy mi się, słusznie, może i nie, z książką "Hera, moja miłość", gdzie 8-latek powiesił się, bo chciał wydłużyć sobie szyję, bo zapalił jakieś zielsko od brata. W sumie to może, raczej, nie powinno mi się z tym kojarzyć, bo to chyba związku z tym nie ma, a co za tym idzie wyszłoby że Jenny się powiesiła, ale to bezsensowne. Rozdział zajebisty :> naprawdę :> uwielbiam cię :D liczę na więcej :>
OdpowiedzUsuńGal Anonim
Sądząc po sposobie w jaki ubierasz w słowa ten stan następujący zaraz po sięgnięciu za różne środki odurzające nasuwa się pytanie: "Czy jesteś psychiczna czy przećpana", ale Ci go nie zadam, bo się boję konsekwencji :D. Nie no, tak serio... To się kurwa TAK ZAJEBIŚCIE czyta... Ha, ha... Przez chwilę czułam się jakbym była Jenny i jakbym to ja znajdowała się właśnie na totalnym odlocie... Jakbyś miała robić dzień dobroci dla zwierząt i rozdawałabyś w prezencie fragmenty swojej wyobraźni, nie zapomnij o Goro, daj kawałek!
OdpowiedzUsuńZhipisiła drzwi? Jebłam.
Pozdrawiam i czekam na więcej odlotów, rozkmin i innych nie do końca normalnych, ale jakże zajebistych w swej nienormalności rozdziałów.
ZAJEBISTE W CHUJ ! trochę brakuje mi dialogów ale ogl. jest przezajebiste ;>
OdpowiedzUsuń