To tyle, dziękuję, dobranoc.
+ Niektórzy mi się "skarżą, że komentują bloga, ale komentarze nie dochodzą... Kurwa, albo mam zjebanego bloga, albo ... nie wiem, ale cieszyłabym się, gdybyście jednak zostawili po sobie jakiś ślad. ; )
~*~
Pamiętam, że gdzieś biegłam, nie byłam sama.
Przecież ja nigdy nie biegam – dlatego mnie dziwiło, że sprawiało mi to taką
przyjemność wręcz porównywalną do braku wysiłku. Był ze mną Steven, właściwie
to dalej jest, i właśnie właśnie niemu nie wyjebałam się na tej drodze …
właściwie prowadzącej donikąd. Dlaczego? Bo nie wiedziałam gdzie idziemy, nie
wiedziałam nawet z jakiej racji mam w kieszeni kasę, za którą właśnie kupiłam
fajki – nie była moja, to pewne, bo nie noszę przy sobie pieniędzy bez powodu.
Jednak nie mam zamiaru rozpamiętywać, rozkminiać czy cholera wie co, kwestię
pieniędzy, bo powinnam się cieszyć, że przez kolejne dwa, trzy dni mam przy sobie fajki. Jak na przykład w tej
chwili, kiedy to gówno jest moim zbawieniem, bo przywraca mi chęci do trzymania
się na nogach … chociaż w tej chwili marzę o łóżku, i żeby nie wstawać z niego
przez pierdolony tydzień, albo pójść do łóżka i obudzić się ze świadomością, że
miniony tydzień był tylko koszmarem… Co prawda w niektórych momentach nim nie
był, może było to nawet coś w rodzaju pornosa, ale co tam, poświęciłabym to dla
cofnięcia czasu, co nie znaczy, że wlicza się w to dzisiejszy poranek – jak
przez mgłę pamiętam skąd wracałam ze Steven. Pamiętam tylko żeńską wersję
Stradlina i łoniaki na ryju jakiegoś kutasa … i obrazy … i dziwki pin-up … i że
myślałam wtedy o Duffie …
Ja pierdole!
Przez to wszystko latają mi przed oczami ich mordy
– Duff, Izzy, Steven … Duff, Izzy, Steven… ale widzę tylko Adlera obok mnie, i
słyszę jak się śmieje chociaż nie wiem z czego, ale mi to pasuje. Jest
zmęczony, śpiący i skacowany, ale się śmieje – z resztą oboje potrzebujemy
odpoczynku. Co prawda w moim przypadku odpoczynek oznacza czasami wylegiwanie
się na podłodze z gitarą w ręku i papierosem w mordzie popijanym wódką, ale
dzisiaj chyba zrobię wyjątek, chociaż nie wiem czy to będzie mi dane, bo jak
zwykle czekała mnie niespodzianka – zawitaliśmy pod hellhouse.
Ustałam w połowie drogi, chociaż nie wiem po co i
patrzyłam jak blondyna siada na schodach i mało tam nie zasypia.
- Po fiut my tu znowu jesteśmy? – to chyba
zabrzmiało jakbym robiła mu wyrzuty sumienia czy coś, ale … to nie miało tak
być, byłam po prostu … ciekawa.
- No wiesz – zaczął – ja tu mieszkam. – co ty nie powiesz!? – A ty też byś mogła…
Chciałbym mieć kumpele do ćpania – nie wiem co w tym śmiesznego, ale … oboje
się zaśmialiśmy. Jak na jakiś pierdolony rozkaz, kiedy zrozumiałam, że moje
nogi właśnie dały mi do zrozumienia, że mają wyjebane na rozkazy i odmawiają
posłuszeństwa.
- Ja tutaj? – usiadłam obok niego i oparłam mu
głowę na ramieniu, chociaż wiedziałam, że to nie jest za wygodna opcja. – Chyba
nie lałeś…
- Ale dlaczego nie? – kurwa, nie w głowie mi sprzeczki w tej chwili. – Podaj mi chociaż
jeden powód.
Powód? Jak tak pomyślałam to właściwie żaden powód
nie przychodził mi do głowy – nie miałam z żadnym z nich jakich sporów, czy
coś, ani żadnych cholernych głębszych relacji nie zaznałam, a w domu miałam
chujnie, więc właściwie czemu nie... Jednak chyba zapomniałam o czymś – w tym domu
byłam skazana na uzależnienie, pełny dostęp do uzależnienia i pełno jebanych
pokus, których moja wola by z pewnością nie zniosła, bo … ten powód nie wziął
się z dupy. Ten pierdolony powód, cholerny argument, żeby tu nie zamieszkać był
bardziej oczywisty niż mi się zdawało.
- Axl – powiedziałam, i … widziałam, że zaciesz
numer dziesięć Stevena zszedł do co najmniej pięciu.
Kurwa…
- Ale co on? – pyta się jakby nie wiedział… -
Chujem się przejmujesz, kurwa.
Nie byłam pewna czy powiedzieć coś w stylu „odpierdol
się”, czy pójść do domu, czy kurwa zrobić cokolwiek, bo pewnie Adler by mi na
to nie pozwolił… Chociaż wyglądał na tak zmęczonego, że gdyby było ciemno, a on
by miał chcicę to pomyliłby mnie z Izzym.
- Po prostu nie chcę go widzieć – powiedziałam prawie
szeptem chociaż nie wiem dlaczego. Może nie chciałam, żeby to usłyszał, albo ja
sama nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, ale to nie ma sensu, bo jeszcze
wczoraj w pewnym sensie myślałam inaczej. Jednak w tej chwili przyszła mi do
głowy pewna myśl, więc kontynuowałam zmieniając temat. – Stevie?
- Tak, kochanie…? – ten to wie jak zbić mnie z
tropu. Nie dość, że wypalił to „kochanie” to na jego zaćpanej mordce znowu
pojawił się ten zaciesz, jakby liczył na nie wiadomo co, a mi od razu zrobiło
się jakby … milej, cieplej, czy chuj wie co, ale to było przyjemne. Bardzo
przyjemne, chociaż wiedziałam, że to co teraz powie zjebie ten „nastrój”.
- Pomóż mi wstać - …i zjebałam. – Moja dupa nie ma
siły się podnieść.
- Chętnie jej pomogę – a może jednak nie zjebałam?
A może on po prostu był … miły? Uśmiechał się dalej, i podając mi rękę, jakoś
wstałam, a gdy wchodziłam z nim do środka już nie myślałam. Mój mózg dopadło
coś w rodzaju „Duffowego efektu”, czyli wrażenie jakbym tego mózgu nie
posiadała, a kiedy zasypiałam na kanapie i poduszce-Stevenie to uczucie znikało
i pojawiała się ciemność, której w tej chwili pragnęłam równie bardzo jak tego,
żeby Adler odkrył w końcu jakieś miętówki czy coś … albo przynajmniej na mnie
nie chuchał. Whatever.
~*~
Pamiętacie, jak wspominałam, że napierdala mnie
kostka? Tak, teraz MĄDRA Jenny zaczęła łączyć fakty – mam na myśli … salon
tatuażu, tą całą gadkę Pana Łoniaka i boląca … nie, NAPIERDALAJĄCA część ciała, która chyba przemawiała w
oczywisty sposób, mam rację? A może i nie … najwyraźniej byłam i jestem za
głupia, żeby od razu się zorientować, że nie poszłam tam wylegiwać się na
leżance. Teraz siedziałam na podłodze w hellhouse obok kanapy, i gdy jakimś
cudem udało mi się oswobodzić z uścisku Adlera, nie budząc go przy okazji,
walczyłam z moimi spodniami, żeby je podwinąć i po drodze nie zesrać się z
bólu. Udało mi się to … nie tak od razu – zanim zdjęłam glana, i pozbyłam się
skórzanych spodni z prawej kostki trochę sobie czasu ubyło. Ale na szczęście
nie na marne, bo moim oczom ukazał się jakiś dennie wykonany opatrunek. Kurwa, sama bym to lepiej zrobiła… I
chociaż wiedziałam, że zdejmowanie tego wszystkiego będzie bolało jeszcze
bardziej, to nie miałam żadnych oporów – wyjęłam pasek ze spodni, jak to
robiłam przy … sami wiecie przy czym, i zacisnęłam na nim zęby, żeby jakoś
załagodzić ból i nie obudzić tej śpiącej królewny moim prawdopodobnym krzykiem.
Tak więc … nie wiem co mną kierowało w chwili, kiedy jednym ruchem zerwałam tą
… taśmę(?) plaster, czy chuj wie co to było. KURWA MAĆ! Oddychaj, oddychaj…
Mówiłam już, że jestem głupia i mogłam się
domyślić? To mówię jeszcze raz – jestem skończoną zapijaczoną kretynką z …
nawet ładnym tatuażem na kostce. Wkładam pasek z powrotem do spodni i tak sobie
myślę, bo swoją drogą nawet bardziej niż mi się podobał, co nie zmienia faktu,
iż odczuwam wrażenie, że już go gdzieś widziałam – pozostaje więc pytanie …
GDZIE, DO CHUJA?! Gdzie mogłam widzieć fioletowo-czerwono-niebiesko-chuj wie
jaką różę z czymś w rodzaju litery „X” … krwawego „X” czym ta różyczka była
jakby … przekreślona(?). Sama nie wiem, ale wygrałabym kontener koki, gdybym
założyła się o to, bo gdzieś już to widziałam, kurwa! Tak wiem, powtarzam się. Co raczej nie zmienia faktu, że jaram się
moim PIERWSZYM, ale nie ostatnim zajebistym tatuażem na zewnętrznej stronie
kostki. Znowu się powtarzam…
Chcę się komuś pochwalić, ale tu nikogo, kurwa, nie
ma! Tylko Steven, ale jego nie obudzę, więc zrobię jak nakazuje mi moja
tradycja – zwierzę się fajce - mojemu kochanemu Marlboro, który dzisiaj nie
będzie miał towarzysza w postaci wódki, czy czegoś tam, bo najzwyczajniej w
świecie nie chce mi się podnieść dupy i przeszukiwać zapasów tych alkoholików,
żeby znaleźć … cokolwiek. Już nawet pomijam brak szklanek, i nagle przypomina
mi się Waniels – nie powiem, wypiłabym, choćby dlatego, żeby już nie toczyć
tego pozbawionego sensu wewnętrznego monologu i nie podziwiać mojego glana,
który dumnie stoi obok mnie i wprowadza kolejny „aromat” do tego miejsca. Przytrzymuję
więc papierosa w ustach, zdejmuję drugiego glana i wybieram się na wycieczkę w
poszukiwaniu zaginionych ćpunów. Jednego już mam – ten jest mi z głowy, więc
pozostaje czwórka, chociaż … jednego pewnie mogę wykluczyć – Axla, bo CHUJ wie,
gdzie ten CHUJ się podziewa, a raczej w domu go nie ma – po prostu mam takie
przeczucie.
Tak sobie chodząc zastanawiam się, czy ja w ogóle
potrafię zachowywać się kulturalnie, albo … chociażby jak dziewczyna, bo
strzepywanie popiołu po podłodze, gdzie mi się żywnie podoba, chyba nie należy
do „porządnych” czynności, czy czegoś tam… Ale co tam – mam to w dupie, bo nie
chce mi się szukać popielniczki, w dodatku tu jest pełno tego syfu, więc nie
zaszkodzi jak dodam go jeszcze odrobinę, prawda? No raczej, nie inaczej.
Chcę w tej chwili pomyśleć jak jeden z nich, jakbym
mogła wejść w ich umysł i zorientować się, gdzie mogli się zaszyć… Weźmy ta
tapetę na przykład Izzy’ego:
Po wczorajszym
pierdolcu rudzielca - tak, wtedy, kiedy zajebał Stevenowi w twarz tą … puszką,
czy cokolwiek to było po raz pierwszy od chuj wie jak dawna nie mogłem się
powstrzymać od śmiechu, zupełnie jak Adler i Jenny, kiedy ta pała zachowała się
jak jakiś nastolatek-niedojeb i po prostu sobie poszedł. Ciekawe tylko dlaczego
Jenny za nim nie poleciała, przecież … oni są jak jakieś stare pierdolone
małżeństwo! Aa tam, nie ważne, kurwa, wiem tyle, że gdy wyszła z tym zjebem
przysłuchiwałem się akcji w gościnnym – tej z udziałem McKagana, Kudłacza i tej
tamtej panny, jak jej tam na imię… Nie ważne, i tak nie zapamiętam. Byłem jak
cholerny ninja-onanista chociaż pewnie ich ZABAWY usłyszały wszystkie menele na
Sunset. Whatever.
Kiedy byłem
już blisko dołączenia się do nich … czy coś w tym stylu, bo … no obok czegoś
takiego nie można usiedzieć obojętnie, postanowiłem dodać sobie animuszu –
pierdolłem se muzyczkę i jeszcze trochę Mr. Brownstone, będąc tym samym jedynym
gościem jednoosobowej zajebistej imprezy.
Z tego
wszystkiego pamiętam niestety tylko tyle, że … że nic nie pamiętam, kurwa.
Nie no, ja pierdole, kurwa mać! To bez sensu!
Równie dobrze mogłam z tego wywnioskować tyle co sama wiem – a nie wiem nic
poza tym, że nasz szanowny pan Stradlin mógł się dorobić jeszcze bardziej i
chuj mi z moich poszukiwań i marnowania energii. Co nie znaczy jednak, że się
poddałam – przynajmniej w pewnym sensie, bo postanowiłam jebnąć sobie wizytę w
kiblu, gdzie … SUPRAJS! W wannie
czekał na mnie pan nijna-onanista. Walczyłam ze sobą, żeby nie zacząć się śmiać
czy coś w tym stylu, bo pewnie taka pobudka nie skończyłaby się dobrze ani dla
niego, ani tym bardziej dla mnie. Tak,
wiem, jestem egoistką … troszkę. Postanowiłam zrobić to jednak w bardziej
przyjazny sposób, chociaż … kurwa, kusiło mnie jak jasna cholera, żeby odkręcić
zimną wodę z prysznica. Nie, aż taką suką
nie będę… Postaram się nią nie być. Usiadłam więc na brzegu wanny
obmyślając DELIKATNĄ pobudkę, a w między czasie zgasiłam papierosa, i odpalając
kolejnego zastanawiałam się nad dalszymi poszukiwaniami, chociaż tak właściwie
to wszystko było jasne – Izzy jest tu, Steven zdycha na kanapie, a te tamte
dwie męskie dziwki są w gościnnym. Męskie
dziwki…? Ciekawe ile biorą za godzinę…
W dalszym ciągu siedzę na brzegu wanny, a gdy o
mało się z niej nie zjebałam usłyszałam trzask drzwi gdzieś … gdzieś!
Zastanawiałam się czy w dalszym ciągu powinnam „opiekować” się Izzym czy … iść
uspokoić prawdopodobnie wkurwionego Axla – to pewne, że przyszedł właśnie on –
nie mam co do tego wątpliwości. Więc … w sumie … Izzy to duży chłopczyk,
poradzi sobie. Powinnam i poszłam do tego przerośniętego dzieciaka z humorkami,
a gdy wyszłam z tego kiblo-podobnego czegoś pożałowałam, że nie mam na sobie w
tej chwili choćby cholernych kapci, czy … czegokolwiek i dotarło do mnie kilka
faktów – wdepnęłam w szkło, puściłam chyba najlepszą wiązkę na świecie i … mam dzisiaj strasznego pecha, w co wlicza
się oczywiście to pierdolone spojrzenie Rose’a, za które mam ochotę wyrwać mu
kudły.
Oczywiście, że nie obyłoby się bez głupich pytań,
prawda?
- Co ty odpierdalasz? – zapytał, a ja zrozumiałam,
że przez taką, czy podobną do tej wypowiedź … tak zaczyna się większość z
naszych rozmów. Taka, kurwa, tradycja, a co!
- Krwawię. – przez to musiałam iść, a właściwie
skakać na jednej nodze, a pech chciał, że właśnie na prawej, bo rozjebałam
sobie lewą piętę… - Od dzisiaj jestem pierdoloną kaleką, wiesz?
- Już nie przesadzaj, słonko – co on dzisiaj taki w
skowronkach? Ale to dobrze, przynajmniej nie będę musiała znosić humorków. –
Chodź tu, pomogę ci.
Aż miło patrzeć na takiego Axla – muszę to
przyznać. Może nawet „miło” to mało powiedziane, bo kiedy pomógł mi się
doczłapać do stołu w niby-kuchni i spieprzył gdzieś, mówiąc, że idzie po
apteczkę, siedziałam tam z nawet lekkim zacieszem. Dlaczego? Sama nie wiem, ale
nie musiałam czekać na niego długo, bo wrócił po nawet niespełna minucie, a ja
nie mogłam się kurwa powstrzymać od komentarza…
- Będziesz moją pielęgniarką, Rose? – nie wiem co
mi przyszło do głowy, ale jak już wyżej wspomniałam nie mogłam się powstrzymać,
a szczególnie jak posadził mnie na stole i zajął się „opatrywaniem” rany.
- Twoją zawsze, mała – powiedział do mnie „mała”… Jestem ciekawa iloma zdrobnieniami
jeszcze mnie dzisiaj zaszczyci… - A teraz bądź grzeczną dziewczynką.
Tak, już
kiedyś mi to mówiłeś, kurwa.
- Ty też bądź grzeczny – zaczęłam i … modliłam się,
żeby ten czas się ciągnął w nieskończoność, byleby nie przemywał mi tego
kurewstwa wodą utlenioną, albo przynajmniej … poczekał … trochę.
W tej chwili mnie
jednak olśniło, bo przecież miałam zajebisty temat do rozmowy - o moim
zajebistym tatuażu - prawda?
- Axl! – chyba go trochę wystraszyłam… Kurwa. – Spójrz! – i zobaczył, bo
podstawiłam mu stopę do twarzy … jakkolwiek głupio to nie brzmi, tak że prawie
ucierpiał jego nos. – Zajebisty, nie?
- Ta, zajebiście skopiowany, kurwa – że jaki, przepraszam!? – Steven ma
identyczny na ramieniu.
Pewnie wyglądałam w tej chwili jakbym dowiedziała
się, że Slash tak naprawdę jest kobietą, albo, że Duff to gej, czy coś, ale nie
panowałam nad tym, że moje oczy przybrały wielkości … chuj wie czego i nie
wiedziałam co powiedzieć, jednak w pewnej chwili jakby … Axl zatyka mi usta, bo
ni stąd ni zowąd czuje jakby mi rozrywało stopę od tej pierdolonej wody i mam
wrażenie, że się zaraz … upierdolę im ten stół. Wiadomo od czego, nie? JA PIERDOLE!
Przeczytam za chwilę i skomentuaje.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy mam cię zawiadamiać, ale w razie czego dodałam dodatek, króciutki tekst, ale zawsze
http://breath-of-memories.blogspot.com/2012/12/bieda-z-nedza.html
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA JA CIĘ KOCHAM NORMALNIE!!!!!
OdpowiedzUsuńprzemuslenia sa zajebiste, jedyne w swoim robaki i rozpierdalajace system.
Axl chyba sie w głowę uderzył, czy coś bo zachowuje sie jakoś dziwnie. Myślałam, ze jak zobaczy ten tatuarz to się wkurwi, czy coś, a tu peosze, nawet głosu nie uniósł.
Ok, piszę na szybko ten komentarz, bo nie mam dosłownie na nic czasu x.x
OdpowiedzUsuń,,Jest zmęczony, śpiący i skacowany, ale się śmieje''...Kocham cię! To zdanie powaliło dosłownie, udało ci się poprawić mi humor, który to ostatnim czasem jest taki przeciętny. Gratuluję zatem!
Ach, potem jeszcze ten fragment rozpoczynający się od ,,Po wczorajszym pierdolcu rudzielca''. Axl, Axl i Axl - wiadomo. Nawet jakbyś tam użyła innego koloru włosów prawdopodobnie i tak bym z Rose'm kojarzyła :D
Przepraszam, że tak krótko, ale od następnego staram się bardziej przyłożyć do komentowania. W końcu idą święta :D
Steven, jesteś zajebisty ^^. Jenna ma fajny tatuaż a Axl zaskoczył mnie swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńGeneralnie uwielbiam Łoniaka, Ninję-onanistę i w ogóle . ;D
Nie mam głowy do pisania komentarzy, więc nie oczekuj cudów ^^> :D
Przypomnij mi o prawach autorskich jakby coś.
Do nastepnego. ;D
Dude, co ty masz z tym Łoniakiem ? :>
UsuńNie wiem .;D i w sumie nie chcę wiedzieć .;D
UsuńKurrwa. Drugi raz piszę ten komentarz, bo poprzednim coś nie wyszło, ale to przez mój zjebany internet..;/
OdpowiedzUsuńKocham to czytać. No uwielbiam, po prostu uwielbiam. Zaciesz na moim krzywym ryju gwarantowany. Tak zajebiście piszesz, że ja nie jarzę jak Ty to robisz. Lekko się to czyta i zawsze jest taka mega rozpacz, że już koniec. To moje uwielbienie się przeradza w opsession. Ty się mnie bój. Mwwahahahah..x)
'Mój mózg dopadło coś w rodzaju „Duffowego efektu”, czyli wrażenie jakbym tego mózgu nie posiadała' - jebłam.:D Faktycznie w większości opowiadań mam wrażenie, że Duffie w ogóle nie myśli..xD
Wczuwanie się w sytuację Izzy'ego wyjebiste. I jej reakcja, jak się dowiedziała, że Adler ma taki sam tatuaż..:D
Axl był miły i spokojny... SZOK, kurrwa.! No ale że on.?! Widać on też potrafi. ;)
Błędów nie zauważam. Tzn. jakieś tam na pewno bym wyłapała, gdybym chciała, ale nie rzucają się w oczy i ogólnie nie przeszkadzają. No mi się podoba, ale to już wiesz..;P
Dobra. Kocham Cię, kocham, kocham.! Jak chcesz, to możesz za mnie wyjść. Albo nie, lepiej nie.xD Pisz dalej. Pozdrawiam, czekając na kolejny..;*
KURWA!
UsuńJak żeś ty wymyśliła ten komentarz, ja się pytam?! Czyżby ingerencja brownstona ? ;> Bo dam sobie głowę ujebać, żeś coś brała. I teraz tak sobie myślę, że ... I'M FUCKIN' SCARED! Serio! ; P
Poza tym "to możesz za mnie wyjść" hahahahahaha, no ja pierdole, to ty rozpierdalasz system. ; D
...
...
It's a bad obsession, it's always messin', it's always messin' my mind...
...
...
TERAZ TO NUCĘ PRZEZ CIEBIE! :-*
Nie browntona.. Kombinuj dalej.. Hahah.. Tzn. serio tak myślę, ale na trzeźwo i nieotumaniona bym to w inne słowa ubrała..xD
UsuńSpokojnie, JESZCZE nie wiem, gdzie mieszkasz. Ale jak będę chciała to się dowiem. Mwwahahahaha po raz drugi..xD
...Too bad you're fucked up.! ..:D
GENIALNE :D
OdpowiedzUsuńi ps
u mnie nowy rozdział ;P
http://whole-whotta-love.blogspot.com/
Powiem tak... Dzisiaj na niemieckim sobie otworzyłam Twojego blogusia, wszystko ładnie, pięknie, ale... Nudziło mi się troszkę podczas czytania. :c Później, kiedy pojawił się Axl było lepiej, ostatni akapit mnie rozjebał. :D Wyobraziłam sobie swoją minę, po usłyszeniu "Slash to kobieta"... XD Popełniłabym samobójstwo.
OdpowiedzUsuńA jaki ma tatuaż to od początku wiedziałam, że taki co Stevenson - brak zaskoczenia. ♥
No w końcu ktoś to przyznał!
UsuńDziękuję Ci , kobieto!
No bo ... w końcu opisywać chuj wie jak długo jedną krótką scenę nie powinno należeć do zajmujących, nie? ; P
Dziękuję Ci raz jeszcze. ^^
Ja zawsze piszę to, co myślę - jestem paskudną, wredną i szczerą osobą. :3 Tylko nie myśl sobie, że to tak wygląda: "aw, nie podobało jej się, na pewno już nie będzie czytać, bo to było chujowe" -> nie było chujowe, tylko troszkę nudne i kocham Twojego bloga, bo jest taki... No podobny do prawdy, nie mam słowa na opisanie. -,- Nie jest prawdziwy, tylko podobny ;__; Zamykam się i idę śpiewać z Paulem "Wonderful Christmas Time" ♥ WESOŁYCH ŚWIĄT. :3
Usuńserio? też się nudziłam troszkę przy czytaniu, ale ogólnie opowiadanie jest ciekawe i poza tym jednym bardzo wciagajace , często tu zaglądam i czytam :) podoba mi się jak piszesz i że jest dużo opisów :D
OdpowiedzUsuńNo dziękuję, dziękuję, ale ... kimże jest anonim, jeśli wolno wiedzieć? ; >
UsuńAnonim to osoba anonimowa. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńNO CO TY NIE POWIESZ ; 3
UsuńZajebiste. Masz zajebiste przemyślenia, aż się powtarzam. Dalej przy czytaniu mam wielkiego zaciesza. Szczerze nie wiem co mam napisać, bo czytałam wczoraj wieczorem gdzieś po 23 i szczerze nie pamiętam co miałam napisać. :D :D
OdpowiedzUsuńNowy u mnie :) ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuń