Wiem, że obiecałam szybciej co coś niżej, ale tak chciał cholerny pech, że po szlabanie został mi jedynie telefon. o.O ale nie ważne.
Ale szlaban mam dalej...
Enjoy.
~*~
To takie zajebiste uczucie…
Czuję się jak … piórko rzucone z wysokiego
wieżowca, i spadam tak po woli i swobodnie nie czując, żebym cokolwiek warzyła,
i moje stopy nie widzą … lądu, a że mogłaby tak trwać delektuję się każdą
sekundą dokładnie tak, jakby miała ciągnąć w nieskończoność.
I się ciągnie do momentu, aż czuję, że mam na
stopach ciężkie glany, które właśnie stukają się z rzeczywistością – jest nią w
tym momencie zimny, twardy beton, niby chodnik prowadzący … sama nie wiem
gdzie, bo budzę się z mojego snu gdzieś na przedmieściach, gdzie ostatnio nawet
za często bywam, a teraz jestem prowadzona za rękę przez żeńską wersję
Izzy’ego. Ja pierdole… Podejrzewam
gdzie idziemy, dlatego właśnie przez myśl przelatuje mi wizja – zawrócić,
kurwa, i iść stąd jak najdalej, bo najzwyczajniej w świecie nie chce mi się ich
znowu oglądać, a że właśnie trafia do mnie pewien fakt, który jeszcze bardziej
odpycha mnie od tego miejsca – najebałam się. Urżnęłam w trupa, i cholera wie
jak jeszcze można to określić – ja po prostu ledwo kontaktuję, a trafia mnie ta
świadomość, kiedy czuję pod dupą ten zimny beton. Tak, zaliczyłam glebę. JESTEM Z SIEBIE DUMNA! Zabijcie mnie…
Ale co z tego? Nie podnoszę się - wygodnie mi tu i chuj. Tak będę siedzieć! A
wspomniałam już, że Pani Stradlin mi nie pozwala? Tak, dokładnie – niby coś do
mnie mówi, jednak rozumiem tylko: „wstawaj, bla, bla, kurwa, bla…”. No, coś
takiego. I mam w głowie jeden wielki rozpierdol, i znowu czuję, że … nic nie
czuję – znowu jestem piórkiem, bo z tego co się orientuję, to udało jej się
mnie podnieść.
Ten chodnik wygląda jak koka już ładnie ułożona w
kreski – z tą różnicą, że jest szara. Szara
koka! O kurwa! Ale nie, zdołałam się opanować, żeby nie paść na kolana i
nie zacząć jej wciągać, i wcale bym się nie zdziwiła, gdybym po drodze znalazła
jakieś drobniaki, albo … zużyte gumki. A co do tej drugiej opcji … chyba
właśnie znalazłyśmy się przed ich cmentarzyskiem – ogólniej znanym jako
hellhouse. Kurwa, no nie! Tylko nie to… Ale
skąd ona zna drogę…? Może coś palnęłam po pijaku i nie pamiętam? Wiem tylko
tyle, że hellhouse to … jakiś skup metali. Tak, jeden wielki metal, a ja mam
chyba magnes w dupie – zawsze tu wracam – gdziekolwiek bym nie poszła, nie
zwiała, nie spierdoliła, zawsze koniec końców ląduję w tej zawszonej
gumko-metalo-landii. Litości…
Jest już ciemno, bo w oczy rażą mnie światła
latarni, a uszy drażni mi głos Gabrielle. Chyba się zapytała coś w stylu „to
tutaj?”, a zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek miałam kolejny „drażniący
problem” – waliła w te drzwi jedną ręką, a drugą podtrzymywała mnie za ramię,
żebym nie zaliczyła kolejnej gleby. Już ja sama nie chciałam mieć styczności z
betonem… A raczej moja dupa tego nie chciała, ale … tak, już było za późno, bo
drzwi się otworzyły, a ja? A ja oparłam się o futrynę tak, że miałam zajebisty
widok na pozbawionego górnej części garderoby ćpuna. Mam na myśli Slasha, na
którego moje oczy patrzyły wzrokiem gwałciciela. To nie ja… Patrzę na niego tylko oczami, nie umysłem! Chyba jednak
to do mnie nie trafia, bo moje myśli zakłóca wizja jakiegoś … jebanego
psychopaty-zboczeńca, a to z racji tego, że raczył NAM otworzyć drzwi w samych
bokserkach. Ale co tam … będę z siebie dumna jak coś powiem, a wypadałoby
cokolwiek powiedzieć … więc mówię:
- Saul! Skurwysynu ty mój – przerwa – powiedz mi… Co
ja tu robię?
- Co tu robisz…? – kurwa, on chyba trzeźwy jest…
- Nie, to
ja się pytam, co tu robię…?
Teraz nie wiem czy to ja nie czaję, czy on, ale to
nie ważne, bo znowu czuję jak Gabrielle łapie mnie pod ramię i prowadzi przez
ten syf, sadza na kanapie, a ja mam ochotę jej wyjebać, bo czuję się przez to
wszystko jak jakaś marionetka! Jeszcze
niech mi rękę w dupę wsadzi…
- Saulie, zabierz ją ode mnie! – drę się chociaż
sama nie wiem po co, aż mnie kuje gdzieś w głowie. – Zachowuje się jak moja
matka! – moment, moment… - Nie,
kurwa! Moja matka to dziwka… A Gabi się mną opiekuje… Zabierz ją ode mnie!
- Jakaś ty miła – odzywa się ta wspomniana wyżej, i
co? I teraz zachowuje się gorzej ode mnie, bo siada na stoliku naprzeciwko mnie
i jak gdyby nigdy nic odpala papierosa.
A Slash, jak taka dupa, stoi i się nam przygląda,
jakbyśmy z księżyca spadły. Wcale mu się
nie dziwię… I jeszcze zapomniał jak się gada.
- Ej, Panie Przystojny – zaczyna Gabrielle – język
panu ujebali?
Ej, Panie Przystojny…
Coś panu stoi…!
- No
kurwa – o, jednak mu niczego nie ujebali!
– Przecież taki widok nie zdarza się codziennie…
- Mogłabym powiedzieć to samo – mówię w końcu,
kiedy siada obok mnie i odpala papierosa.
- Hm? – pyta
się jakby nie wiedział…
- W sensie,
że … viagry się nawpierdalałeś? – mówi Pani Stradlin, w dodatku takim tonem, że
mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale … jedyne na co mnie teraz stać to ciche
parsknięcie, które daje tyle co kieliszek wódki-zero zaspokojenia.
A kudłasz? Jakby się zawstydził, i jak spadły mu
włosy na twarz i nieporadnie starał się zakryć
ten … namiot z gaci, ładnie dopełnił to całe „zawstydzenie”. W dodatku
przypomniał mi się Izzy dziś rano – bardzo podobna sytuacja, z tym, że tamto to
była jakby MOJA WINA, a ten tu ma … w zasadzie to nie wiem, ale nie wnikam, bo
skupiam się na śmiechu Gabrielle. Śmieje się z niego? Nie ładnie tak się wyśmiewać… Nie ładnie. Jednak … co mnie to kurwa
obchodzi? Pewnie zachowałabym się tak samo, ale teraz to nie ważne, bo …
odpływam.
~*~
Urwał mi się film, co? Nie, skąd – ja po prostu
zasnęłam.
A teraz leżę na czymś cholernie wygodnym, i w
zasadzie mam wątpliwości czy to jest na pewno poduszka, ale … jakoś nie
specjalnie mi się chce otwierać oczy i psuć sobie cały tego urok, jakkolwiek
dziwnie to nie brzmi, a leżę sobie tak dobrych parę minut i czuję się
zajebiście... Do czasu. Mam na myśli moment, kiedy trafia mnie wrażenie, jakby
ktoś mnie obserwował, a inny ktoś bawił się moimi włosami, i to niby jest
przyjemne, gdyby nie fakt, że zżera mnie ciekawość. Więc otwieram oczy … powoli
… bardzo powoli i to, co widzę mnie … dziwi (?), sama nie wiem, bo widok
gapiącego się na mnie Stradlina z fajką w ryju niby jest normalny, jednak, gdy
łapię z nim kontakt wzrokowy przechodzi mnie prąd, i bynajmniej nie jest on
przyjemny. On ma taki wzrok … sama nie wiem jak to opisać – jest skupiony,
zafascynowany, złowrogi (?)… Typowy kurwa
wampajer! I przeraża mnie tym, dlatego urywam kontakt, i powoli się
podnoszę, żeby jak się okazuję, nie USZKODZIĆ Axla, który robi za moje łóżko…
- I jak się spało? – pyta miłym tonem, który aż się
prosi, żeby mieć swoje podejrzenia, bo … to do niego niepodobne, tak samo, jak
do mnie to, że w tej chwili nie wydarłam na niego mordy, że „ma kurwa czelność
się moimi włosami bawić”. A przecież jeszcze … jakiś czas temu … rano darł na
mnie mordę!
Nie wiem co odpowiedzieć, więc mówię tylko:
- Wygodny jesteś…
Ale mówię to tonem równie miłym, jakiego on użył w
stosunku do mnie, sama nie wiem dlaczego, a kiedy wstaję, rozciągam się, i
kiedy do moich uszu trafia cicho puszona muzyka czuję coś … dziwnego – nie mam
glanów, nie mam spodni… Kurwa! Jestem w samych gaciach i koszulce, którą teraz
próbuję naciągnąć niżej, żeby chociaż nie świecić dupą, ale … nie udaje mi się!
Kurwa!
- Co tu się kurwa... – tak, żądam wyjaśnień, do chuja!
- Wiesz – zaczął Pan Wampajer – wczoraj wypiłaś
jeden procent za dużo i – zaciągnął się – trójkąta zażądałaś.
A co ja robię? Zaczynam się śmiać, siadam na drugim
końcu kanapy i … jakby nie mogę powstrzymać się od śmiechu, bo każdy głupi
domyśliłby się, że robi mnie w chuja. Bo to jest żart, nie…?
- Co się kurwa śmiejesz? – pyta Axl, ale co z tego
jak i tak ledwo go słyszę, i patrzę kontem oka na Stradlina, który wygląda …
jakby powstrzymywał się od śmiechu. Ciekawe…
- Przecież on – wskazuję wspomnianego wyżej – robi
mnie w chuja! Nie…?
- No jasne, że tak – stwierdził Axl, a … mi ulżyło.
– Ale to nie powód, żeby zachowywać się kurwa jak psychiczna.
- Wiesz, ja na ogół jestem psychiczna – a co tam,
powiedziałam to jakbym mówiła, że … jest ładna pogoda, czy coś w tym stylu, a
wiewióra tylko pokręcił głową i ruszając dupę z kanapy … polazł gdzieś, a jeśli
mam być szczera to zostawianie mnie teraz samą z Izzym nie jest dobrym
pomysłem. Po prostu czuję się jak dziwka i … nie chcę tego.
W tej chwili … czuję się co najmniej niezręcznie -
tak się jeszcze nie czułam, choćby dlatego, że jestem w samych, kurwa, gaciach!
I wręcz modlę się, żeby ta „chwila niezręczności” oszczędziła mi cierpień i
skończyła się w tym momencie, i … chyba Izzy myśli podobnie, bo tylko na mnie
spojrzał tak … inaczej niż zwykle i po prostu sobie poszedł. Dobrze zrobił, bo
ja sama nie wiedziałam jak się zachować, a co dopiero on, więc siedziałam na
tej kanapie i … czekałam na rozwój zdarzeń, bo co innego miałam do roboty? W
sumie mogłam iść poszukać … moich spodni, i kurtki, i glanów … i w ogóle
wszystkiego co należało do mnie, jednak jak się okazuje moje zguby znalazły się
same. Mam na myśli Axla obładowanego moim szajsem, tak, że ledwo idzie, i wiem,
że powinnam mu pomóc, czy coś, ale wolałam siedzieć cicho i walczyć ze sobą i
nadchodzącym komentarzem, który prawdopodobnie mógłby go wkurwić.
Położył to wszystko na stoliku i poszedł do
gramofonu zmieniając płytę na … Pink Floyd’ów! Kocham … jego dobry gust.
- Jenny – zaczął, i muszę powiedzieć, że ten ton
nie wróży niczego dobrego – głupio mi za to co było rano, ok.?
- Czy ty mnie przepraszasz? – tak, moja inteligencja godna Duffa.
- No tak – odetchnął i jakby mu ulżyło. W sumie to
mnie też, bo chyba gdzieś tam w środku czekałam na coś w tym stylu… Że niby przeprosiny? Nie, jebać to.
Chodzi mi o LUDZKĄ rozmowę z rudzielcem. – Chyba zachowałem się jak kutas, nie?
Co w tym było śmiesznego to nie wiem, ale… Ogólnie z Ciebie kutas, Rose.
- Nie przeczę. – stwierdziłam i odwróciłam się do
niego, na co … nawet delikatnie się uśmiechnął, a mi chyba wysrało mózg. – Lubię
ciebie takiego, wiesz? Jesteś kutasem, ale potrafisz być … miły(?).
- Jestem miłym kutasem… Dzięki. - parsknął, jakby
się ze mnie śmiał, a do mnie dotarło co
tak naprawdę powiedziałam. Ja pierdole…
Niby wszystko było dobrze, ale w tej chwili zapadła
ta gówniana krępująca cisza, sama nie wiem dlaczego… Albo wiem – gadam głupoty,
a teraz nie wiem jak to wytłumaczyć, a on … cóż, nazwałam go jak nazwałam, więc
co innego może powiedzieć? To samo „dzięki” było nieźle popierdolone, a co
dopiero dalsza „część rozmowy”. Ale nie ważne, bo korzystam z chwili ciszy, by
jakoś poukładać myśli, żeby znowu nie pierdolnąć jakiejś głupoty, przyłapuję go
jak na mnie co chwila zerka, a prawda jest taka, że ja robię to samo. Pewnie
wyglądamy jak jakaś pierdolona para zakochanych nastolatków, którym brakuje
jaj, żeby wyrazić swoje uczucia, i chyba właśnie dlatego mój mózg zaczyna
płatać mi figle – widzę scenki, naprawdę przeróżne. Widzę jak Młody Axl
odzyskuje męskość i odpierdala tą całą szopkę z „wyznawaniem miłości”, chociaż
wiem, że Stary Axl by się na to nie zdobył, chociaż … już kiedyś mówił mi coś
podobnego. Widzę też pewną rzecz, która jeszcze bardziej mi nie odpowiada –
przysuwa się bliżej, a zanim się spostrzegę nasze języki molestują się
nawzajem, ale znając mnie to jest cholernie prawdopodobne…
I co teraz? Otóż to – to jest właśnie obraz toku
myślenia trzeźwej Jenny. Popierdolony,
nie? Jeszcze bardziej niż ten po pijaku.
I wiecie co? Teraz was rozpierdolę, bo hamulce Axla
i Jenny tracą kontrolę.
Tak, dokładnie, bo każdy ma podobno swoje dwie
strony – tą dobrą i tą złą. Moje strony całkowicie nie trzymają się kupy. Ta
dobra, która … często się upija, ćpa i wywołuje rozróby, równie dobrze mogłaby
być złą, a to zła to skończona dziwka. A najciekawsze jest to, że pewnie Rose
ma podobnie – dobrą stronę – pierdolniętą, a złą – puszczalską. W tej chwili
uruchamiają się nasze złe strony, i nawet nie wiem kiedy to się dzieje. Takie tam ogarnięcie… Bo w jednej chwili
siedzimy cicho i zachowujemy się jak para niedojebów, a w drugiej znowu on jest
metalem, a ja cholernym magnesem, bo siadam na nim okrakiem i całujemy się tak,
jakbyśmy oboje spędzili pół życia na
odwyku dla cholernych anonimowych seksocholików. Ale mi się zrymowało!
Teraz mogę przyznać bez bicia, że w pewnym sensie
mi tego brakowało – tej jego agresywnej strony, którą biorę za namiętną, i tego
jak na mnie działa, bo przy każdym nawet najmniejszym zbliżeniu przechodzą po
mnie dreszcze. I tego jak całuje mnie po szyi próbując coś szeptać, czym jeszcze
bardziej mnie podnieca, chociaż nie wiem czy to jest jeszcze w ogóle możliwe. A
mówiąc krótko – działa na mnie jak jeszcze nikt przedtem, i to jest
niesamowite, kiedy wiem, że on czuje dokładnie to samo. I tak - znowu się
poddałam. I tak – znowu uległam, ale … chuj wam wszystkim w dupy! Ten człowiek
to moje uzależnienie, z którego często będzie mi się wyleczyć i … którego o
dziwo nie kocham, chociaż … jest taka jedna rzecz, która podlega dyskusji –
kocham w nim to, że tak bardzo mnie pożąda, i że tak bardzo się stara być kimś innym, chociaż nie
musi – to nie ma znaczenia.
Tak właściwie, to nic nie ma znaczenia, bo jego
koszulka leży gdzieś na podłodze, podobnie jak moja, a jego spodnie, przez
które czuje na udzie jego męskość, zaraz wylądują obok reszty ubrań. I wiem, że
w domu są jeszcze ludzie, a my siedzimy w „salonie”, przez co czuje jakbyśmy
ryzykowali i właśnie to jeszcze bardziej mnie nakręca. Ale chyba zapominam jak
się myśli, kiedy zrywa ze mnie bieliznę jedną ręką, a drugą ciągle mnie
obejmuje… I nie chciał tego przerywać, a gdy przyciska mnie do siebie coraz
mocniej, czuję jakby chciał zmniejszyć przestrzeń między nami, której … i tak
już nie ma … bo przylegamy do siebie całym ciałem w dalszym ciągu się całując,
a gdy wchodzi we mnie tak nagle i mocno, czuję jakbym odzyskała coś utraconego,
jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi.
- Tęskniłem za Tobą, mała...
Mówi tak cicho, że ledwo go słyszę, i pewnie nie
będę tego pamiętać, bo teraz nie istnieje nic – jesteśmy tylko ja i Axl. Jakby
oddzielili nas od reszty tego syfu, i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć,
choćby to, że ja też tęskniłam położył dłonie na moich biodrach, by nadać tempo
nam i temu wszystkiemu dookoła. A co tam było? Sama nie wiem, bo poruszał się
we mnie tak szybko i pewnie, że chyba zdołał wyłączyć resztkę mojego
racjonalnego myślenia, a kiedy po kilku minutach czuję, że oboje będziemy
szczytować, wiem tylko jedno – chcę więcej.
Kocham Twoje opowiadanie!!!!! Kit z tym, że jest czasami nieogarniete Ale Axl jest taki boski i seksowny, że nie ma możliwości się mu oprzeć, więc się nie dziwię głownej bohaterce.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga. Dopiero zaczynam opowiadanie www.the-flames-burned-out.blogspot.com
Oo, soł najs. ; 3
UsuńKochasz powiadasz? Aż jebłam zaciesz jak głupi do sera, więc ... DZIĘKUJĘ. <3
Az czuć te "miłość" w powietrzu xd
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to kocham. przemyślenia Jenny. Jakos nie stac mnie na długo wyczerpujący komentarz, wiec mam tylko jedno pytanie. NIECH GABRIELA.ZOSTANIE NA DŁUŻEJ!! (tez mi pytanie.)
No nie ma co, pytanie wręcz ocieka zajebistością. ; 3
UsuńA tak na serio ... Panna Metallica, czy Pani Stradlin, czy jak jej tam zawita na dłużej. ; >
CZUJĘ SIĘ SPEŁNIONA <3
UsuńA teraz jaa..
OdpowiedzUsuńnie mogąsa się powstrzymać od śmiechu... GABRIELLE KURWA ;d
mogę się przed tobą pokłonić za to, że nazwałaś mnie panią Stradlin *.* Miło mi ;D Chcesz obrączkę zobaczyć ? :D
Normalnie tak się wciągnęłam, żę szarej koki zbrakło i... rozdziału też mi zbrakło. Jak zobaczyłam, że to już koniec to tak jakoś mi się smutno zrobiło. Bo to co napisałaś baardzo poprawiło mi humor i wgl.
Z tym trójkątem, to.. ja myślałam, że oni serio, wiesz? Tak jakoś mój mózg sobie przetworzył xD.
Zakochałam się w Slashu w bokserkach i jego viagrze ^^.
Normalnie ja to widzę : D
Rozdział jak najbardziej udany i wgl i wgl, moje pierdolenie o Szopenie nie ma sensu, ale chuju mu w dupę.
Czekam na kolejny rozdziaaał ^^ i potrzebuję wizyty u psychiatry ^^
POPRAWIŁAM CI HUMOR!? OJEJUJACIEJEBIE *O*
UsuńJEZDEM DUMNA ZE SIEBIE ; 3
A tak z innej bańki... Wiesz, że przy Slashowatych bokserkach coś mi się przypomniało? < if you know what i mean > i ogólnie wiesz, też psychiatry poczebuję. ; 3
Zapraszam na 3 rozdział "Slash story" ;)
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/01/slash-story-trzeci.html
U mnie nowy rozdział, zapraszam www.the-flames-burned-out.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie skomentowalam po przeczytaniu. No to teraz co ja z tego pamiętam.? WSZYSTKO, oczywiście.:D
OdpowiedzUsuńSzara koka - niuchałabym.xD
Tak.! Jenny ma rację. Jak się rozłoży na chodniku, to wszystko będzie w porządku. Zajebisty pomysł. Że tak na niego nie wpadlam.. Nie no, wpadlam. Nie jestem aż tak tępa. Jak wszyscy wkoło pijani, to nikt Cię nie ruszy.;D Ale Gabrielle nie była pijana, więc ten plan nie wypalił. To smutne.
Hue hue hue.. Slashu.:D Chyba nie muszę nic więcej pisać.? Ja bym go tam zgwałciła. Ale cóż.. Ja to ja, a ja jestem dziwna.xD
A potem.. Trochę Stradlina.. Ten trójkąt mnie rozwalil, myślałam że serio..x) A później seks, seks, seks i jeszcze raz seks.;D
Jesteś bogiem, U know. But U just can't drive.. Czy coś. Whatever.xD Rozdział zajebisty. Pozdrawiam..;*
Ejj!
UsuńCo ty brałaś?! Z resztą nie ważne, podziel się! ; 3
Mówisz, że JESTĘ BOGIĘ? Haha, dziękuję, ale nie. ; P
Panie i panowie, mamy najlepszy do tej pory rozdział na During The November Rain *_____*
OdpowiedzUsuńPorównanie do piórka na samym początku jest niesamowite. Nie umiem wyjaśnić dlaczego, ale cholernie mi się podoba, świetnie jest opisane i potem to zetknięcie z szarawą rzeczywistością. Na serio mi się strasznie podoba, gratuluję :D
Dalej...hm...namiot pana Slasha, pobudzasz moją zboczność, powiem ci xD I idąc tym tropem...trójkącik, oczy Stradlina i łóżko z Axla. Uroczo, nie powiem :D
Rozdział rzeczywiście zajebisty i czekam na kolejne, pozdrawiam :D!
Namiot Pana Slasha cię POBUDZIŁ, powiadasz?
UsuńHm, ciekawe, a ... to zobaczymy jak dalej będziesz reagować. :>
I co ja mam napisać? Początek i środek rozdziału należy raczej do tych wspomnień po pijaku. Nasza bohaterka jest zalana w trupa i nawet chodnik kojarzy jej się z koką, czy innym świństwem. Dobrze że była przy niej ta cała żeńska Izzy, cz jakoś tak. Nieźle ją wkręcili z tym trójkątem, ale myślę że nawet jakby to była prawda to on by się zbytnio nie przejęła. Końcówa. Zakończenie - szok. Już powoli jej nie ogarniam. Jej i Axla. Ale to może dobrze? Może tak ma być. Może wreszcie przyzna że go kocha... Pożyjemy zobaczymy. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń