~*~
Wolałabym nie pamiętać co się działo wczoraj … a
właściwie to wszystko miało miejsce przed kilkoma godzinami. Wtedy nie miałam
jakiś wielkich zahamowań i nie protestowałam – przeciwnie, nawet kilka
„sytuacji” wyszło z mojej inicjatywy. Kurwa.
Bądźmy szczerzy - najzwyczajniej w świecie się puściłam, i to wszystko nie
miało sensu, bo z jednej strony żałowałam, a z drugiej nie. Cieszyłam się, że
nie musiałam tej nocy przesiadywać w domu i wysłuchiwać tego wszystkiego –
krzyków ojca, i jęków czy innego … czegoś co wydobywała z siebie moja matka. Na
wspomnienie tego wszystkiego miałam ochotę się porzygać – w tym pierdolonym
łóżku w hellhouse z Axlem u boku. Jezu,
ale to zabrzmiało. Zabrzmiało jak zabrzmiało, a czasu, jak i tego co
wczoraj … wypiłam, spaliłam i połknęłam nie cofnę. Zdawało się, że to był
zwykły dzień u tych kolesi.
Myślałam o tym wszystkim, a w przerwach do mojej
głowy dobijały się wyrzuty sumienia. Nie da się ukryć, że dałam się wykorzystać
kolesiowi, który chrapał teraz obok mnie, i który wczoraj zrobiony w trzy dupy
śpiewał dla mnie coś, co było jedyną rzeczą, którą teraz ledwo pamiętałam – a
szkoda, bo z tego co pamiętam, któryś z nich przyznał, że są zespołem ,czyli … ja pierdole, najwyraźniej zaliczyłam
gwiazdę rocka.
Zaśmiałam się cicho usiłując nie wybuchnąć, choćby
dlatego, żeby rudzielec nie raczył się jeszcze budzić. Nie chciałam tego z
prostego powodu – nie wiedziałam jak zareaguje, bo rzeczą dziwną byłoby, gdyby
pamiętał … to wszystko. Teraz też przypomniało mi się co wybełkotał parę minut po tym jak się poznaliśmy, wtedy na
murku, kiedy uznał, że jestem podobna do jego zmarłej żony. Widziałam o niej
tylko tyle, że chyba miała na imię Stephanie. Po tym porównaniu, i w ogóle tym
wszystkim spodziewałam się … albo raczej byłam przygotowana na wszystko, i
raczej nic mnie już nie zdziwi. Chciałam uniknąć tego, co mogło się wydarzyć,
wiec postanowiłam pobawić się w jebanego ninja. To znaczy … wyślizgnąć się stąd
tak, żeby nie obudzić tego rudego skurwiela… Mówię skurwiela, a zapewnił mi
nocleg. Ach, ależ ja miła. Ale cóż –
już taka byłam – niezależna, a czasem za moją szczerość zdarzyło mi się
oberwać.
Ale mniejsza z tym, bo teraz postanowiłam skupić
się na moim planie.
Miałam na sobie jedynie bieliznę, co zauważyłam po
… w miarę delikatnym zrzuceniu z siebie kołdry i ramienia Axla. Kurwa, robi
się coraz lepiej, bo w tejże, jakże odpowiedniej i idealnej wyczucia chwili
obudził się pan szanowny, a ja … cóż, chyba z ninjy-niewypału zmieniłam się w
jakąś aktorkę-niewypał, bo po prostu, i jak gdyby nigdy nic się do niego
uśmiechnęłam, i wstałam z łóżka w poszukiwaniu moich ubrań. Oczywiście
potykając się o … zużyte gumki (nie chcę wnikać po kim) i jakieś butelki, w
końcu udało mi się znaleźć moją bluzkę z Black Sabbath, która ledwo co trzymała
w całości. Założyłam ją, zapominając, że w każdej chwili może się
najzwyczajniej w świecie rozpierdolić, i ostrożnie spojrzałam na Axla, który
usiłował nie zjebać się z rogu łóżka. To było śmieszne, nie powiem, ale w tej
chwili nie przyszło mi do głowy nabijać się z niego – nie byłam typem
samobójcy.
W końcu raczył się odezwać, czym mnie wystraszył… Z
resztą nie tylko tym – miał wręcz odrażający wyraz twarzy, co „pięknie”
dopełniały wory pod oczami i włosy, które stały na wszystkie strony świata – taki
naturalny tapir. Znowu chciało mi się śmiać. Kurwa.
- Ej – zaczął zachrypniętym głosem – kim ty kurwa
jesteś?!
Zrobiłam minę w stylu „żartujesz, kurwa?!”, i włożyłam
na siebie moje jeansy, które znalazłam dosłownie przed chwilą robiące za
wycieraczkę pod kowbojki rudzielca.
- A może mam ci się jeszcze przedstawić? – ta
wredna część mnie, która najwyraźniej jeszcze nie wytrzeźwiała kazała mi się z
nim droczyć. Poza tym wkurzył mnie swoją „luką” w pamięci. – Jestem Jenny,
laska, z którą się pieprzyłeś parę godzin temu.
Kurwa, nie wierzę, że to powiedziałam. Powiem
szczerze, że wręcz pękałam z dumy, co mówi samo za siebie – jeszcze nie
wytrzeźwiałam, bo normalnie zebrałabym ubrania i spierdalała jak najdalej stąd,
zanim zdążyłby cokolwiek powiedzieć.
- Tak? – zdziwił się, jednak jego oczy w dalszym
ciągu były mniejsze od … kurwa, po prostu były małe. – Wiesz, żałuje, że nic
nie pamiętam, a teraz wypierdalaj.
- Że co?! – właśnie „odnalazłam” trampki, które
były wilgotne od czegoś, a po jego słowach miałam ochotę go nimi spoliczkować.
- To co powiedziałem. Wypierdalaj z mojego domu! – z
trudem wstał z łóżka … a właściwie spełznął z niego, i przeklinając na czym
świat stoi, wywalił mnie z „gościnnego” na sam środek hellhouse.
Trzasnął drzwiami, i gdy po tym jak usłyszałam
jeszcze parę przekleństw, z pokoju wyleciała moja ukochana skórzana kurtka, za
której traktowanie tak poczułam ponowną chęć spoliczkowania go trampkami.
Podeszłam i zebrałam kurtkę pokazując … drzwiom środkowy palec. Tak, chciałam,
żeby on to widział, myślałam zarzucając na siebie kurtkę. Jego szczęcie, że w
kieszeniach było wszystko tak, jak to wczoraj pozostawiłam, czyli AŻ opakowanie
papierosów i zapalniczka, która już ledwo nadawała się do użytku.
Rozejrzałam się po … tym wszystkim, a na widok
Duffa, który leżał na kapanie wtulony we włosy Slash’a uśmiechnęłam się w
stylu „awww”, jak jakiś jebany plastik z mojej szkoły na widok różowej
bluzeczki. Z kolei Izzy chrapiący na podłodze za kanapą, a Steven na kuchennym
stole z twarzą w misce z … a nie chcę wiedzieć z czym, wywołali u mnie też
uśmiech, ale tym razem z politowania.
Wzruszyłam tylko ramionami, i mówiąc najciszej jak
potrafiłam „dowidzenia, zjeby”, wyszłam z hellhouse starając się zamknąć drzwi
tak, żeby ich nie obudzić. Cóż, nie będę ukrywać, że ich polubiłam … oczywiście
z wyłączeniem tej porannej „rozmowy” z Axlem. Ale co ja mogłam… Tak naprawdę
miałam tylko jedno wyjście – olać. Wiem, może i zachowywałam się jak dziwka,
ale ta noc, że tak się wyrażę, spędzona z „panem wielmożnym” nic a nic dla mnie
nie znaczyła. Z resztą nie był to mój pierwszy raz.
Usiadłam
przed domem na schodkach, gdzie wcześniej siedziałam z rudzielcem w milczeniu i
wzięłam się za wiązanie moich trampek za kostkę, które, do kurwy nędzy jeszcze
były mokre. To co zrobiłam było co najmniej obrzydliwe, ale nie mogłam się
powstrzymać od … powąchania ich … a wręcz jebały whisky. Jednak nawet się nie
skrzywiłam, bo pewnie cała mniej więcej tak śmierdziałam – to znaczy alkoholem
i fajkami, co po przebyciu w hellhouse jednej nocy było raczej zrozumiałe.
Założyłam trampki i w końcu ruszyłam w stronę domu.
Kurwa, nie chciałam tego z całego serca, ale co mogłam zrobić – tam miałam
ciuchy i rzeczy potrzebne do jako-takiego funkcjonowania. Ale jeśli liczyłaby
się atmosfera, i inne tego typu bzdury, to równie dobrze mogłabym spać pod
mostem. Tak swoją drogą to i pod mostem byłoby lepiej niż w domu. I jeszcze z
tamtym menelem, z którym wtedy przegadałam całą noc – gościu był całkiem w
porządku, jak taki wujek-dobra rada, do którego przychodzi się z każdym, nawet
najmniejszym problemem. Szkoda mi było, że nigdy takiego nie miałam… A
przynajmniej takiego nie poznałam. Tak, z tej pojebanej rodzinki nie znałam nawet własnych dziadków, a
„rodzice” nigdy nie rozpoczęli ich tematu, i ja też nie nalegałam, bo po prostu
wiedziałam jak to się skończy, i chciałam chociaż raz tego uniknąć.
W tym momencie poczułam potrzebę spojrzenia na
zegarek, którego nigdy nie zdejmowałam, i który o dziwo jeszcze się nie
rozjebał. Wskazywał 8.00 nad ranem, a na 9.00 miałam do szkoły. Kurwa, no, nie wymigam się. Ale cóż –
byłam sama sobie winna. Mogłam jeszcze poleżeć, wysłuchiwać chrapania Axl’a,
poczekać jeszcze z godzinkę i dopiero wtedy spróbować się ulotnić. Kurwa. Ale z innej strony może to i
lepiej, bo co bym robiła przez cały dzień w domu… Co prawda miałam … kilka
książek i gitarę, ale książki już wszystkie przeczytałam, a po 2/3 godzinach
grania na gitarze moje palce zaczynały się buntować, więc szłam obojętnie po
ulicach LA, i po 35 minutowym spacerze i po wypaleniu 2 fajek, ustałam przed
drzwiami „szkoły przetrwania” i weszłam do środka najciszej jak się dało.
Zrobiłam krok i zaczęłam się rozglądać. Kurwa,
chyba znowu wyglądałam, jak ninja-niewypał, ale musiałam jakoś dojść
niezauważona na górę do swojego pokoju, na co oczywiście moje „szczęście” mi na
to nie pozwoliło, bo zostałam przyuważona przez matkę. Stała w samych majtkach
i jakiejś znoszonej bluzce w przejściu do kuchni, oparta o futrynę, a jej
tleniona blond trwała oklapła całkowicie… Okropny widok.
- I powiedz mi, młoda, gdzie ty się kurwa szlajasz
po nocach, co? – wybełkotała odpalając papierosa, a gdy odgarnęła … resztki
włosów z twarzy zauważyłam na jej policzku wielki siniak.
- A tobie co się stało? – zignorowałam jej pytanie.
Nie powiem, że zależało mi na unikaniu odpowiedzi,
bo było mi to obojętne. Zapytałam więc, wskazując na jej policzek, i … od razu
się domyśliłam – jakiś jej gach lubi „ostrą jazdę”. Obrzydlistwo. Teraz już nie
czekałam na odpowiedź. Pokręciłam głową brzydząc się tym wszystkim, i poszłam
na górę, po drodze wyklinając tą szmatę na czymś świat stoi. Niby mówi się, że
matkę ma się jedną i powinno się ją kochać taką jaką jest, ale ten wrak kobiety
pewnie nawet nie pamiętał jak mam na imię…
Weszłam do pokoju z uczuciem, jakby własne nogi mi
ciążyły. Z resztą nie tylko nogi – moja głowa zdawała się ważyć z tonę, ale to
było prawie zrozumiałe - miałam najzwyklejszego na świecie kaca. Poczułam nieludzką ochotę wziąć
długi i zimny prysznic, bo taki zawsze mnie orzeźwiał, ale nie miałam czasu.
Weszłam do łazienki zmywając makijaż sprzed … paru dni i nakładając nowy. Starą
bluzkę z Black Sabbath zamieniłam na pierwszą lepszą, jaką znalazłam – leżącą
na kiblu, ale co prawda czystą, czarną koszulkę z logiem Led Zeppelin, która
sięgała mi prawie do połowy uda. Nie miałam już siły szukać czystych jeansów,
więc zostałam w tych – ciemnych podartych rurkach, do których miałam coś w
rodzaju sentymentu. Trampek też nie zmieniłam i zostałam w tych, które jebały
whisky. Bosko, kurwa.
W tej chwili chyba coś mną kierowało, bo stanęłam w
moim pokoju przed … wielkim, zakrytym flagą USA lustrze. Zrzuciłam flagę jednym
ruchem i zaczęłam się sobie przyglądać – piękny widok to nie był. Widziałam w
lustrze nie wysoką osiemnastolatkę w długich ciemno-czerwonych włosach, które
swoją drogą jakoś udało mi się samej zafarbować… Nie byłam jakoś wychudzona,
ani też nie byłam gruba. To było dosyć dziwne, bo nie jadłam regularnie, ale
odpowiadała mi moja waga – chyba jedyna rzecz, która jako-tako nie wywoływała u
mnie kompleksów. Miałam sińce pod oczami. Dosyć wyraźne. W dodatku włosy były
już lekko przetłuszczone.
Ech, bo się
porzygam.
Zawiązałam na głowię bandanę i … postanowiłam olać
– olać to wszystko. Zarzuciłam flagę z powrotem na lustro, i wzięłam w rękę
swój czarny plecak, na którym białym markerem był wypisany tekst pewnej
piosenki. (piosenka) , która zawsze poprawiała mi humor.
Nie czekałam dłużej i zeszłam na dół, gdzie tym
razem, na szczęście nie czekały mnie żadne „niespodzianki” – mama gdzieś się
zaszyła, podobnie jak ojciec, który pewnie się szlaja chuj wie gdzie, i
trzeźwieje, zaczepiając młode dziewczyny na ulicy… Problem jest taki, że jest
za dużym dupkiem, żeby zrobić coś więcej, jak powiedzieć jakąś niedwuznaczną
uwagę do jakiejś z tych dziewczyn, dla których może to i lepiej.
Wyszłam przed dom, i znowu oddychałam czymś innym
niż odorem fajek i wódy. Przez te 10 minut drogi do mojego liceum mogłam w
końcu odetchnąć…
~*~
Cóż, dzień ten należy co dni cudów, bo po raz
pierwszy od … nie pamiętam jak dawna nie spóźniłam się na pierwszą lekcję, a
byłam przed drzwiami szkoły dokładnie o 8.55 czyli miałam dosłownie 5 minut na
znalezienie sali od tej pierdolonej chemii. Kurwa, jak ja tego nienawidziłam –
sama sala, która jebała nie wiadomo czym przyprawiała o mdłości.
Krążyłam po tych, jak ja to nazwałam „labiryntach”,
przez … jakieś 2/3 minuty, wiec usiadłam pod klasą, oparłam głowę o zimną
ścianę, i wyjmując zapalniczkę zaczęłam ją oglądać, jakby była najbardziej
interesującym przedmiotem na świecie. Odpaliłam ją bez celu kilka razy, a gdy
chowałam ją do kurtki poczułam coś, co … nie było moje. Przynajmniej tak mi się
zdawało, bo nie miałam zwyczaju nosić przy sobie ulotek reklamujący jakiś
zespół.
- What the…
Pierdolony dzwonek musiał przerwać mi w połowie
zdania. Potrząsnęłam głową, by jako-tako zacząć ogarniać co się dzieje wokół
mnie, i usiłując wstać nie odrywałam wzroku od ulotki, która „zapraszała do
baru Roxy, na koncert Guns N’ Roses, dnia 14 czerwca 1988 roku, godziny 21.00”.
Dzisiaj? W sumie czemu nie, myślałam i chyba nie
zauważyłam, że wchodzę do tej jebanej sali od chemii, uśmiechając się do tej
ulotki, jak głupia do sera. Zdaje mi się, że oprzytomniałam, bo momentalnie
przybrałam na powrót obojętną minę, i zajmując miejsce w ostatniej ławce pod
oknem, położyłam się na plecaku, a chwilę później … już spałam.
A MI SIE ROZDZIAL PODOBAL! SZKODA ZE NIE DOKONCZYLAS SEKSU TYLKO OD RAZU RANEK, NO ALE COZ, JA ZBOK TAK MAM ZE SIE DOMAGAM RUCHANIA :3 NORMALNIE WKURZYLAM SIE ZE AXL NIC NIE PAMIETA I WYWALIL JA ZA DRZWI. KURDE, ALE DOBRZE ZE JEST SAMO WYSTARCZALNA ;) INFORMUJ MNIE O KOLEJNYCH <3
OdpowiedzUsuńNO WIĘC TAK. OŚWIADCZAM, ŻE JESZCZE ŻYJĘ ! ;d
OdpowiedzUsuńJESTEM ZSZOKOWANA FAKTEM, ŻE AXL NICZEGO NIE PAMIĘTAŁ. ZABIJ MNIE CZŁOWIEKU. ZARAZ ROSE'OWI WYPIERDOLĘ.
JESTEM NIEZMIERNIE DUMNA, ŻE JENNY NIE SPÓŹNIŁA SIĘ NA PIERWSZĄ LEKCJĘ ;d.
JESTEM RÓWNIEŻ WŚCIEKŁA I OBURZONA, ŻE NIE BYŁO TUTAJ MOJEGO MĘŻA. ALE CZEKAN NA ... MAM NADZIEJĘ, ŻE WIESZ CO, BO OCHUJEJĘ. NO TRZYMAJCIE MNIE LUDZIE.
OCZYWIŚCIE, ROZDZIAŁ BYŁ TROCHĘ TAKIM PIERDOLENIEM O NICZYM, ALE PODOBAŁ MI SIĘ.
JEJ 'MAMA' SPRAWIŁA, ŻE KREW WE MNIE WRZAŁA o.o NO SERIO. IDĘ JEJ LIZNĄĆ W PODOBIZNĘ, POZWALASZ MI?
JA CZEKAM NA KOLEJNY I ... CHCĘ WIĘCEJ DUFFA. BŁAGAM CIĘ KOBIETO. BO CI SLASHA ZAMKNĘ W SZAFIE ( MAM NADZIEJĘ, ŻE JĄ PAMIĘTASZ Xd ) ; *
"BO CI SLASHA ZAMKNĘ W SZAFIE" HAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAH, JEBŁAM.
UsuńI oczywiście, że pamiętam, bo jakbym śmiała zapomnieć. : P
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA. WIESZ, Z TWOJĄ ZACNĄ PAMIĘCIĄ TO NIGDY NIC NIE WIADOMO, NIEPRAWDAŻ ?;>
UsuńALE TYM RAZEM NIE BĘDZIE TWOICH ZDJĘĆ ;d
Wiesz ... odpierdol się od mojej pamięci, kochana. Ona CZASAMI nie szwankuje. ^^
UsuńA zdjęcia osobiście tam wpierdolę, jak będzie trzeba. ; D
no nie wiem co napisać.. *.* Zajebisty rozdział i... tego właśnie tego mi było trzeba.. Taki .. w sam raz na mój teraźniejszy nastrój.. Poprostu zajebisty i tyle kurwa na temat . Dziękuję , dobranoc :x
OdpowiedzUsuńświetny! Axl oczywiście okazał się gnojem. Tylko skoro widział w niej swoją zmarłą żonę, to na kacu też nie mógł co nie co dostrzec? I pytanie, czyja była kurtka o.O Axla? Oj to się chłopak wnerwi xd
OdpowiedzUsuńWiesz, niektórzy ludzie po pijaku robią coś, czego na trzeźwo już nie pamiętają. W moim opowiadaniu do takich ludzi należy choćby Axl, a w tekście jest napisane "z pokoju wyleciała moja ukochana skórzana kurtka" czyli raczej jest wiadome, że to była kurtka Jenny. ; )
UsuńChyba, że opisałam coś nie jasno, w takim razie sorki. ^^
Kolejny nowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Axl ją potraktował jak pierwszą, lepszą dziwkę. Szkoda, że dziewczyna taka młoda wychowała się w takim środowisku. To dla niej musi być tragedia. No, ale ona też grzeczną dziewczynką nie jest. Szczerze, to nie sądziłam, że wylądują w tym łóżku tak szybko, ale w moim planie byłoby to przewidywalne. Pisz dalej, czekam na kolejny. Mam nadzieję, że ne karzesz długo czekać :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, to Axl okazał się być gnojem, ale w końcu przecież, to Axl i nie mogło być innaczej, prawda? Jednak tak się zastanawiam, czy Jen pójdzie na ten koncert. Pewnie tak, bo pewnie jakiś musi się jeszcze spotkać z Axlem, haha. Ale dobra.. ogólnie, jak Rudy był nawalony, to Jen przypomninała mu jego Stepahnie, ale jak już wytrzezwiał, to nizbyt? No albo po prostu juz go tak głowa napierdala, ze nawet o tym nie myslal, haha. W sumie, to wiesz co? Przeczytalam bym sobie cos z jego punktu widzenia. Własnie, jak to wszystko widzi Axl.
OdpowiedzUsuńNowa notka, zapraszam serdecznie ; )
OdpowiedzUsuńhttp://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/
Cześć! ;) Założyłam właśnie nowego bloga, może masz ochotę wpaść? Zapraszam do komentowania! http://rocketfuckingqueen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLink do starego bloga: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/
Łiiii przeczytałam. Ale miałam zaległość. Rozdział mega fajny. Też nie znoszę chemii i to bardzo. Axl zachował się bardzo axlowato, co mnie nie zdziwiło. Ale jednak żal mi bohaterki. Matka jak matka, normalny widok, mam podobnie, ale ojciec jest jakiś taki mówiąc dosłownie 'bleee'.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
OdpowiedzUsuń